Cywka uszkodził więzadło poboczne w kolanie na początku meczu z Miedzią Legnica - jeszcze pod koniec września. Lech wychodził wtedy z małych tarapatów, w które wpadł miesiąc wcześniej - wydawało się wówczas, że najgorsze ma już za sobą. Rzeczywistość, którą 30-letni piłkarz zastał po powrocie do normalnych treningów, jest jednak zupełnie inna. "Kolejorz" ma za sobą jedną w większych zapaści w ostatnich latach, a zajęcia z piłkarzami prowadzi już nie Ivan Djurdjević, a Dariusz Żuraw. Kontuzja Cywki była też sporym osłabieniem dla Lecha - to zawodnik, który bardzo dobrze współpracuje w środku pola z Pedro Tibą i ma zupełnie inne atuty niż Łukasz Trałka. Przede wszystkim - bardziej pomaga drużynie w kreowaniu akcji. Jego powrót na boisko powinien poprawić grę "Kolejorza" w ataku. Dla Cywki uraz więzadła był pierwszym poważniejszym w karierze. Gdyby więzadło zostało zerwane, przerwa byłaby znacznie dłuższa. Zakończyła się jednak na sześciu tygodniach. - Wszystko już jest w porządku, od zeszłego tygodnia pracuję z drużyną, a po kontuzji nie ma śladu. Teraz więc tylko praca i jak najszybciej chcę wrócić na boisko - mówi zawodnik. Z uwagi na krótki czas od powrotu do pełnych treningów Cywka nie zagrał jeszcze w niedzielnym meczu ligowym rezerw Lecha. Jak jednak mówią w klubie, nie powinno to być przeszkodą w ewentualnym wystawieniu zawodnika w sobotę od pierwszej minuty. - Mam niesamowity głód piłki. Pięć, sześć tygodni to długi okres w piłce - twierdzi piłkarz Lecha, który tylko mógł się przyglądać, jak jego drużyna kompromituje się w meczu ligowym w Szczecinie, a później odpada z Pucharu Polski i przegrywa przed swoimi kibicami z Lechią Gdańsk. - To się chyba jeszcze trudniej oglądało z trybun, niż te wyjazdowe mecze z domowej sofy. Chciałbym tam być z chłopakami i mimo wielu trudnych momentów walczyć z nimi niż oglądać to z domu. Bolało mnie i wkurzało, że nie mogę pomóc. To już przeszłość, wracam i mam nadzieję, że dam coś drużynie - uważa gracz Lecha. Co się zmieniło w treningach Lecha po zmianie szkoleniowca? Cywka uważa, że niewiele. - Są fajne, jest tam dużo małych gierek, na utrzymanie się przy piłce i na bramki. To sprawia nam największą radość i pokazuje sytuacje meczowe. Do tego dochodzi duża intensywność. Ona też była za Djurdjevicia, ćwiczenia wykonujemy w mniejszym czy większym stopniu jak wcześniej - mówi lechita. - Zmiana trenera to naturalna część naszej pracy, każdy z nas doświadczał tego już wcześniej. Każdy teraz zaczyna z czystą kartą, muszę udowodnić na boisku treningowym swoją formę. To dotyczy każdego z nas. Tomasz Cywka przyznaje, że nie spodziewał się takiej rewolucji w Lechu, której efektem była dymisja trenera. - Tyle że nauczyłem się też, iż w piłce bardzo szybko wszystko się może zmienić. Jeden miesiąc może być zupełnie odmienny od drugiego i w pewnym sensie byłem przygotowany na to, co się stało. Nie zaprzątałem sobie jednak głowy, bo to się dzieje poza nami, piłkarzami. Nie mamy wpływu na to, kto będzie trenerem - mówi pomocnik "Kolejorza". Przy okazji Cywka nie chce dywagować co do ewentualnego następcy Dariusza Żurawia, który w Lechu jest trenerem tymczasowym. - Czy możemy mu pomóc zwycięstwami? To nie jest tak. My mamy za zadanie trenować i tak grać, by wygrywać. Jeśli uda się wygrać wszystkie spotkania do końca roku, to super. Ale to czy zarząd postanowi pozostawić czy zmienić trenera, nie zależy od nas - kończy Cywka. Andrzej Grupa Zobacz wyniki, terminarz i tabelę polskiej Ekstraklasy