To była niemal kopia spotkania Lecha z Legią w poprzednim sezonie - wtedy gol Semira Stilicia, a teraz Artjomsa Rudnevsa dał poznaniakom wygraną 1-0 w tym prestiżowym spotkaniu. Jose Maria Bakero z Lecha utrzyma więc posadę, ale czy to samo uda się opiekunowi Legii Maciejowi Skorży? Kamienne spojrzenia, wielka koncentracja Gdy trenerzy obu zespołów wyszli z tunelu, z ich twarzy nie dało się wyczytać dosłownie nic. Kamienne spojrzenia, wielka koncentracja. Obaj grali o możliwość dalszej pracy z drużynami, które w tym sezonie w lidze zawodzą. Podobnie skupieni byli piłkarze, choć od pierwszej minuty to bardziej goście z Warszawy wyglądali tak, jakby walczyli o życie. Legioniści grali ostro, nie przebierali w faulach i słowach pod adresem sędziego, stąd dwie żółte kartki dla defensywnych pomocników w 8. minucie meczu. Legia stwarzała jednak sytuacje, czego nie można powiedzieć o bezradnym Lechu. Piłkarze ze stolicy wygrali w pierwszej połowie rywalizację w środkowej strefie boiska - tu stwarzali przewagę, którą później mieli też napastnicy. W 6. minucie Krzysztof Kotorowski musiał bronić strzał Manu, zaś po kolejnych siedmiu minutach goście powinni wygrywać 1-0. Ivica Vrodljak fantastycznie wypatrzył wybiegającego na wolną pozycję Manu - skrzydłowy Legii stanął oko w oko z Kotorowskim. Dlaczego nie zdecydował się na strzał, a dogranie piłki do Takesure'a Chinyamy? Trudno powiedzieć, ale na pewno była to zła decyzja. Futbolówkę trącił bowiem Bartosz Bosacki, a wreszcie za boisko wybił Grzegorz Wojtkowiak. Z kolei w 16. minucie swoją strzelecką niemoc mógł przełamać Chinyama, ale znów górą był Kotorowski. Lech z czasem nieco ograniczył ofensywne zapędy rywali, ale sam nie mógł za wiele zdziałać pod bramką Legii. Poznaniacy seryjnie wykonywali rzuty rożne i wolne z okolic pola karnego, ale dośrodkowania nie przynosiły efektów. W powietrzu goście też byli lepsi. Inny Lech Po przerwie na boisko wybiegł już nieco inny Lech - potrafiący przedrzeć się z akcją przez środkową linię. W 51. minucie ładną akcję poznaniaków wykończył celnym, ale za lekkim strzałem Ślusarski. Gospodarzom pomogło wejście Rudnevsa za słabiutkiego Tomasza Mikołajczaka - już cztery minuty po pojawieniu się na boisku Łotysz dostał świetną piłkę od Siergieja Kriwca i w sytuacji sam na sam pokonał Wojciecha Skabę. Sędzia Robert Małek odgwizdał jednak pozycję spaloną napastnika Lecha. Czy była? Trudno powiedzieć, jeżeli tak, to o włos. Małek mógł uznać bramkę, błędu by pewnie mu nikt nie wypominał. Popełnił za to błąd w 63. minucie. Bosacki za lekko zagrał wówczas piłkę do Kotorowskiego - przejął ją Manu i popędził na bramkę Lecha. Kotorowski wybiegł za pole karne i tam sfaulował legionistę - powinien wylecieć z boiska z czerwoną kartką. Tymczasem sędzia z Zabrza pokazał bramkarzowi Lecha tylko żółtą - to wielki błąd, bo przecież pomocnik z Warszawy miałby już przed sobą pustą bramkę. Mecz się ożywił - dobre sytuacje zmarnowali Rafał Murawski z Lecha i Miroslav Radović z Legii. Decydujący cios Skorża była spokojny o grę swojej drużyny, bo w momencie gdy Bakero dokonywał już ostatniej zmiany, on decydował się na pierwsze. Pierwsze, bo dwie od razu. W ataku pojawił się Czech Michal Hubnik, który tydzień temu zapewnił Legii punkt w doliczonym czasie gry. To jednak nie on, a rezerwowy Lecha Rudnevs okazał się bohaterem spotkania. W ostatnim kwadransie przewagę mieli legioniści (po strzale Vrdoljaka piłka trafiła w poprzeczkę), ale w 83. minucie decydującą akcję przeprowadził Lech. Arboleda świetnie zgrał piłkę głową do Bosackiego, ale stoper Lecha skiksował i obrońcy wybili mu piłkę. Po dośrodkowaniu Kriwca piłka trafiła w Arboledę, później spadła pod nogi Łotysza, a ten uradował poznańską część publiczności. Rudnevs zbiegł w kierunku trybun z palcem w ustach świętując narodziny córeczki, a po chwili koledzy wykonali dla niego kołyskę. Legia nie potrafiła zaatakować - to Lech dłużej przetrzymywał piłkę pod jej bramką. Czy po tej porażce Maciej Skorża straci posadę czy szefowie Legii pozwolą mu jeszcze poprowadzić drużynę w środowym rewanżu Pucharu Polski z Lechią Gdańsk? Lech Poznań - Legia Warszawa 1-0 (0-0) 1-0 Artjoms Rudnevs (83.)Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak (76. Dimitrije Injac), Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez - Tomasz Mikołajczak (53. Artjoms Rudnevs), Siergiej Kriwiec, Rafał Murawski, Ivan Djurdjevic, Jakub Wilk - Bartosz Ślusarski (67. Jacek Kiełb). Legia: Wojciech Skaba - Jakub Rzeźniczak, Dickson Choto, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak - Manu, Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic (83. Alejandro Ariel Cabral), Ariel Borysiuk, Michał Kucharczyk (76. Maciej Rybus) - Takesure Chinyama (76. Michal Hubnik). Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Żółta kartka - Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski. Legia Warszawa: Ivica Vrdoljak, Ariel Borysiuk, Inaki Astiz. Widzów 36˙240. Zobacz zapis relacji na żywo Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela