Gdy Lech opuszczał Poznań, termometry wskazywały minus 15 stopni, a temperatura odczuwalna była jeszcze niższa. Trenowanie w takich warunkach na zmrożonym boisku większego sensu nie ma, lechici postanowili więc jak najszybciej polecieć do Portugalii i o całą eskapadę przyspieszyli o jeden dzień. W Porto, gdzie Lech wylądował wyczarterowanym samolotem na lotnisku Francisco Sa Carneiro było po godz. 17 miejscowego czasu 15 stopni. Na plusie! Po przylocie poznaniacy udali się do hotelu zostawić bagaże, a później od razu na trening. - Wyjechaliśmy dzień wcześniej do Portugalii po to, by sobie przypomnieć jak to jest trenować na fajnym, zielonym boisku. Ten jeden dzień więcej pozwoli nam na lepszą aklimatyzację - mówił drugi trener Lecha Ryszard Kuźma. - To są wreszcie dobre warunki do gry - dodawał Bartosz Ślusarski. A Jakub Wilk stwierdził: - Braga pokazała w Poznaniu, że potrafi grać w piłkę, a na normalnej trawie pewnie będzie im łatwiej. Nam jednak też lepiej się gra w normalnych warunkach. Lech będzie grał w komfortowych warunkach, na dobrze przygotowanym boisku. Z murawą areny Euro 2004, słynnym Estadio Axa, zwanym też Kamieniołomem, poznaniacy zapoznają się jutro wieczorem podczas oficjalnego treningu - rozpocznie się on o godz. 21 polskiego czasu, czyli w porze meczu. Wcześniej pójdą na spacer, a po obiedzie będą odpoczywali. Trener Bakero nie zabrał do Portugalii kontuzjowanych Tomasza Bandrowskiego i Grzegorza Wojtkowiaka. Ten drugi być może będzie gotowy do gry w niedzielnym meczu ligowym z Widzewem Łódź. W porównaniu do pierwszego meczu tych drużyn w kadrze jest jednak Dimitrije Injac, który wystąpił już nawet w pucharowym spotkaniu z Polonią Warszawa. Andrzej Grupa, Porto