Lech - Jagiellonia 4-1: Tutaj prowadziliśmy relację LIVE z tego spotkania. KLIKNIJ! Smaczków przed spotkaniem w Poznaniu było sporo. Wszak grał trzeci w tabeli Lech z drugą Jagiellonią, dwaj najlepsi strzelcy ligi - Rudniew (osiem goli) i Frankowski (sześć) czy wreszcie dwaj czołowi asystenci - Stilić (pięć końcowych podań) i Plizga (cztery). Lech chciał też przełamać ostatnią niemoc, a Jagiellonia pokusić się o pierwszą wygraną na wyjeździe. Po meczu cieszyli się tylko poznaniacy - Rudniew dołożył kolejne trzy trafienia, a Stilić asystę. A co najważniejsze - tak jak w pierwszych spotkaniach sezonu Lech rozbił rywala w kilka minut. Bronił w "nastoletnich" rękawicach trenera Dwie bramki padły już w pierwszej połowie, która mogła się podobać. Początkowo lepszy był Lech - tak jak tydzień temu w starciu z Wisłą, znów ruszył do przodu z ogromnym animuszem. Poznaniacy liczyli, że niedoświadczony Krzysztof Baran (drugi mecz w ekstraklasie) może popełnić błąd. Trener "Jagi" Czesław Michniewicz żartował przed meczem, że sprezentował młodemu golkiperowi kilka swoich rękawic z czasów zawodniczej kariery. Baran jednak w pierwszej połowie żadnego błędu nie popełnił. W 11. minucie świetnie obronił strzał Rudniewa głową, a chwilę później wygrał pojedynek sam na sam ze Stiliciem. Odbita od bramkarza piłka trafiła jeszcze w rękę Norambueny i powinien być rzut karny dla Lecha - sędzia jednak kazał grać dalej. Grający szybko i z polotem poznaniacy dopięli swego w 24. minucie. Po dośrodkowaniu Brumy w piłkę nie trafił Możdżeń, ale Rudniew zdołał przepchnąć się przed Skerlę i odpowiednio przystawił nogę. Po chwili podbiegł do ławki rezerwowych do Dimitrije Injaca i razem zresztą zespołu wykonał kołyskę. Po zdobyciu gola Lech się cofnął, bo - jak twierdzi Bakero - jego zespół nie jest jeszcze w stanie grać przez cały czas w szybkim tempie. Jagiellonia uzyskała przewagę, a jej piłkarze raz po raz niepokoili Krzysztofa Kotorowskiego. W 32. minucie Norambuena idealnie zagrał w uliczkę do Plizgi, a ten lekkim strzałem zaskoczył bramkarza Lecha. Mało tego - w 38. minucie rezerwowy Seratlić mógł dać gościom prowadzenie. Po rykoszecie piłka minimalnie minęła jednak bramkę. Lech odpowiedział tylko akcją z genialnym podaniem Stilicia i sytuacją sam na sam Możdżenia. Młody pomocnik "Kolejorza" zdołał oddać strzał obok Barana, ale piłka o centymetry minęła prawy słupek. Rudniew rozbił białostocki monolit W drugiej połowie przez dobre 10 minut nic nie wskazywało, że Lech się przebudzi. Pamiętajmy jednak, że gdy Lech gromił w Bełchatowie ŁKS 5:0 czy GKS 3:0, to też przed swoją nawałnicą grał głównie w defensywie. W 58. minucie poznaniacy bardzo szybko wykonali rzut rożny - Kriwiec dośrodkował do Rudniewa, a ten - pozostawiony bez opieki - głową pokonał Barana. Wściekły Hermes tylko wymachiwał rękami w kierunku kolegów. Pięć minut później na strzał z połowy boiska zdecydował się Stilić - zobaczył, że bramkarz gości jest mocno wysunięty. Strzał Bośniaka był idealny - Baran końcami palców zdołał odbić piłkę, która na jego nieszczęście spadła na poprzeczkę. Rudniew w tempie sprintera pokonał kilkanaście metrów i wykonał wyrok. Mało tego - po minucie na strzał zza pola karnego zdecydował się Tonew, piłka odbiła się jeszcze od nogi Hermesa i zmyliła Barana. Było więc 4-1 i poznaniacy mogli być spokojni o trzy punkty. Trener Michniewicz mówił, że pamięta spotkanie Lecha z Jagiellonią, które poznaniacy wygrali 6-1. Wtedy komentował je w telewizji. Teraz omal nie doświadczył takiego meczu w roli szkoleniowca. Lech mógł bowiem wygrać tak wysoko - Kriwiec kopnął bowiem w słupek, a Rudniew znów uprzedził obrońców, uderzył obok Barana, ale minimalnie się pomylił. A Jagiellonia? Jej as Tomasz Frankowski dopiero w 70. minucie znalazł się w dogodnej sytuacji, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i został zablokowany. Doznał przy tym jeszcze jakiegoś urazu i musiał opuścił boisko. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 4-1 (1-1) Bramki: 1-0 Rudniew 24., 1-1 Plizga 32., 2-1 Rudniew 58., 3-1 Rudniew 63., 4-1 Tonew 64. Lech: Kotorowski - Bruma ŻK (46. Kamiński), Wojtkowiak, Wołąkiewicz, Henriquez - Murawski - Tonew (83. Drygas), Możdżeń ŻK (64. Injac), Kriwiec, Stilić - Rudniew. Jagiellonia: Baran - Bartczak, Cionek, Skerla, Norambuena - Hermes, Grzyb - Kupisz (84. Kukol), Pejović (27. Seratlić), Plizga - Frankowski (74. Cetković). Sędziował Sebastian Jarzębak z Bytomia. Widzów: 10389. Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy