Na stadionie Franza Horra zasiadło prawie tysiąc kibiców Lecha, którzy głośnym dopingiem wspierali swoich piłkarzy. Chętnych do obejrzenia spotkania było znacznie więcej, ale gospodarze nie zgodzili się na sprzedanie większej liczby biletów poznańskim fanom. Lech w pierwszej połowie rozczarował. Okazało się, że Austria to rywal z zupełnie innej półki niż Grasshoppers Zurych, poprzedni przeciwnik poznaniaków w Pucharze UEFA. Gospodarze stosunkowo łatwo radzili sobie ze sporadycznymi atakami lechitów, którzy przez 45 minut praktycznie ani razu nie zagrozili bramce rywali. W grze Lecha sporo było niedokładności, brakowało zrozumienia między zawodnikami. Wiedeńczycy rozpoczęli spotkanie z animuszem i przez pierwszy kwadrans Krzysztof Kotorowski był wielokrotnie w opałach. W 8. min prawy pomocnik Austrii Thomas Krammer groźnie strzelał z ostrego kąta, ale bramkarz Lecha był na posterunku. W następnej akcji poznaniacy mieli już sporo szczęścia. Z dystansu uderzył Milenko Acimovic, Kotorowski odbił piłkę przed siebie, a wracający Manuel Arboleda o mały włos, a trafiłby do własnej bramki. Sporo kłopotów poznaniakom sprawiał Rubin Okotie. Szybki, zwinny, imponujący dobrym dryblingiem piłkarz Austrii kilka razy uciekł obrońcom Lecha, ale jego akcje nie przyniosły bramkowego efektu. Później mecz się wyrównał. Gra toczyła się głównie w środku pola, a emocji było jak na lekarstwo. Znacznie ciekawej było po przerwie. Gospodarze znów przejęli inicjatywę i ponownie zepchnęli lechitów do obrony. W 64. min po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Franz Schiemer i głową pokonał Kotorowskiego. Odpowiedź Lecha była natychmiastowa. Kilkadziesiąt sekund później Hernan Rengifo wykorzystał dokładne zagranie z rzutu wolnego Rafała Murawskiego i również głową wyrównał stan meczu. Później na boisku zrobiło się nerwowo, bo turecki sędzia nie żałował kartek. Wiele z nich nie było wynikiem brutalnej gry, ale niesportowego zachowania piłkarzy. Nie popisali się miejscowi kibice, którzy zaczęli rzucać różne przedmioty w kierunku Kotorowskiego. Bramkarz Lecha już wcześniej sygnalizował to zdarzenie arbitrowi, który początkowo nie reagował. Dopiero gdy Kotorowski pokazał kilka zapalniczek leżących w jego polu karnym, turecki sędzia przekazał je delegatowi technicznemu UEFA. W 71. min w polu karnym gości do piłki wyskoczyli Zlatko Tanevski i Schiemer. Sędzia dopatrzył się faulu piłkarza Lecha i pokazał na rzut karny. Zaskoczeni poznaniacy protestowali, bo sami za bardzo nie wiedzieli, który z nich przewinił. Cuneyt Cakir decyzji nie zmienił. Do piłki podszedł Okotie, ale trafił w poprzeczkę. Lechici mogli odetchnąć z ulgą, lecz dalej popełniali błędy w defensywie. Trener Smuda przestrzegał podopiecznych przed stałymi fragmentami gry, ale - jak się okazało - bezskutecznie. Drugą bramkę lechici stracili bowiem po rzucie wolnym, a jej strzelcem był ponownie Schiemer. "Kolejorz" jeszcze raz spróbował doprowadzić do remisu, ale poznaniacy nie potrafili wykorzystać kilku niezłych sytuacji. Swoje szanse mieli również Austriacy, ale Lech nie popełnił już więcej błędów. Austria Wiedeń - Lech Poznań 2:1 (0:0) Bramki: 1:0 Franz Schiemer (66), 1:1 Hernan Rengifo (67), 2:1 Franz Schiemer (77) Austria: Szabolcs Safar - Joachim Standfest, Jacek Bąk, Franz Schiemer, Mario Majstorovic, Thomas Krammer (79. Emin Sulimani), Jocelyn Blanchard, Matthias Hattenbeger, Milenko Acimović (90. Xiang Sun), Rubin Rafael Okotie, Mamadou Diabang (50. Mario Bazina). Lech: Krzysztof Kotorowski - Bartosz Bosacki, Zlatko Tanevski, Manuel Arboleda, Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Murawski, Dimitrije Injać, Tomasz Bandrowski, Semir Stilić (80. Sławomir Peszko), Robert Lewandowski (90. Jakub Wilk), Hernan Rengifo. Sędziował: Cuneyt Cakir (Turcja). Żółte kartki: Lech Poznań - Zlatko Tanevski, Robert Lewandowski,Bartosz Bosacki, Dimitrije Injac; Austria Wiedeń - Thomas Krammer, Jocelyn Blanchard, Mario Bazina, Jacek Bąk, Milenko Acimovic. Widzów: 7206. Maciej Pawlicki,Wiedeń