Pytany o tamto spotkanie Mancini odpowiedział: - Ja go nie pamiętam - i wybuchł śmiechem. O zatrudnieniu w Lechu Bakero włoski menedżer "The Citizens" dowiedział się w środę rano. Był zaskoczony i żałował Jacka Zielińskiego. - Taka już jest jednak nasza praca - stwierdził Mancini. Chwalił Bakero jako świetnego piłkarza, wcześniej zresztą Hiszpan to samo mówił o swoim włoskim rywalu. Gdyby więc patrzeć na nazwiska szkoleniowców - zwłaszcza w kontekście ich piłkarskiej kariery - mielibyśmy sytuację mniej więcej remisową. Jeżeli jednak spojrzymy na boisko i możliwości piłkarzy, przewaga Manchesteru jest olbrzymia. Tak wielka, że nawet remis w czwartkowym spotkaniu byłby sensację i wielkim sukcesem mistrza Polski. Dla Lecha to z pewnością spotkanie najbardziej prestiżowe, ale nie najważniejsze. Jeżeli dziś poznaniacy przegrają z Anglikami, ale później pokonają na własnym stadionie Juventus Turyn i ograją na wyjeździe FC Salzburg, to i tak awansują do kolejnej rundy z drugiego miejsca. Lech musi też pamiętać, że za trzy dni czeka go ciężkie, wyjazdowe starcie z Ruchem Chorzów w Ekstraklasie. A jeżeli mistrzowie Polski marzą o gonieniu ligowej czołówki, kolejnych punktów tracić już nie mogą. Bakero nie chce jednak niczego odpuszczać: - Wymagam walki od pierwszej do ostatniej minuty - mówił. Na spotkanie z City piłkarzy nie będzie musiał szczególnie motywować, bo rzadko polscy zawodnicy mają okazję grać przeciwko gwiazdom Premier League. Gorzej będzie w niedzielę. Manchester City jest już o krok od zapewnienia sobie awansu do kolejnej rundy Ligi Europejskiej. Jeżeli dziś Anglicy wygrają w Poznaniu, to właściwie będzie to pewne - zwłaszcza w kontekście meczu z FC Salzburg na City of Manchester Stadium. - Naszym celem jest wygranie Ligi Europejskiej - zapowiedział po ostatnim ligowym starciu Mario Balotelli, który w końcu, po wyleczeniu kontuzji, wrócił do gry w "The Citizens". On akurat wie, jak smakuje taki sukces - niedawno z Interem Mediolan, choć był tam głównie rezerwowym, wygrał Ligę Mistrzów. Można się jednak spodziewać, że Mancini nie wystawi w Poznaniu najsilniejszego składu, a znów da szansę gry kilku piłkarzom rezerwowym. Tych i tak ma jednak klasowych. - Mam szeroką kadrę, a jakiekolwiek zmiany nie spowodują obniżenia poziomu sportowego drużyny - zapewniał wczoraj Włoch. Problem jego drużyny jest inny - angielska prasa coraz częściej i coraz szerzej pisze o podziałach i konfliktach wśród zawodników. Sugeruje też, że niektórzy z nich są przeciwni Manciniemu. - Prasa pisze różne rzeczy, także takie kłamstwa. Nie przejmuję się nimi - mówił Manicni. Obecny na konferencji prasowej pomocnik City James Milner nie zaprzeczył jednak tym pogłoskom. Stwierdził tylko: - To, co się dzieje poza boiskiem, nie obchodzi nas w trakcie meczu. Odcinamy się od tego wszystkiego, o czym pisze prasa, bo mamy jeden wspólny cel - stwierdził. Wiadomo tylko tyle, że dziś 40 tysięcy kibiców w Poznaniu nie zobaczy w akcji Carlosa Teveza z City oraz Joela Tshibamby i Artura Wichniarka z Lecha. Mecz rozpocznie się o godz. 19.