Od ostatniego zwycięstwa Lechii nad Lechem miesiąc temu minęło już 26 lat. Przez wiele sezonów klubu z Gdańska nie było w elicie, ale po powrocie Lechia nie może sobie poradzić z Lechem - w pięciu meczach strzeliła mu tylko jedną bramkę i zdobyła zaledwie punkt. Lepszej okazji i bardziej właściwego momentu do przełamania poznańskiego kompleksu zespół Tomasza Kafarskiego chyba nie znajdzie. Teraz toczy się walka o prawo pokazania się w Europie, co dla Lecha oznaczałoby uratowanie sezonu, a dla Lechii duży atut przy ściąganiu tysięcy kibiców na nowy stadion w Letnicy. - No cóż, postaramy się tę dobrą serię przedłużyć o rok - zapewnia trener Lecha Jose Mari Bakero. Hiszpan o meczu z Lechią mówi jako najbliższym finale. Tak naprawdę przez osiem najbliższych dni "Kolejorz" rozegra trzy takie finały - jeżeli je wygra, zagra w Lidze Europejskiej. Znakomity jak na polskie warunki współczynnik UEFA pozwoli mu na rozstawienie w każdej z czterech rund eliminacji do Ligi Europejskiej. Problemem Lecha jest jednak katastrofalna gra na wyjazdach - z trzynastu spotkań poznaniacy aż dziewięć przegrali i dwa zremisowali. Ze zwycięstw cieszyli się wyłącznie we Wrocławiu i Gdyni. Dla porównania - w europejskich zmaganiach Lech grał w tym sezonie siedem razy poza Polską i przywiózł z tych eskapad trzy wygrane i jeden remis. - Odkąd tu jestem straciliśmy tylko osiem goli i dlatego niewiarygodne jest to, że aż pięć spotkań przegraliśmy. W wielu przypadkach traciliśmy bramki wtedy, gdy mieliśmy przewagę - choćby w meczach z Polonią Warszawa, Cracovią czy Zagłębiem Lubin. Te stracone punkty bolą najbardziej. Musimy się po prostu zmobilizować na trzy ostatnie mecze, a ponieważ piłkarze Lecha prezentują wysoki poziom, jestem przekonany, że staną na wysokości zadania - ocenia Bakero. Co trener robi, aby podobnych błędów jego zawodnicy popełniali jak najmniej? - Rozmawiamy o każdym spotkaniu, oglądamy te spotkania z płyty, wytykamy błędy i mówimy co jest dobrze grane - twierdzi Bakero. W przypadku Lecha wiele zależeć będzie od postawy Artjomsa Rudnevsa. Łotysz powinien zagrać w Gdańsku, ale znów raczej będzie dżokerem - pojawi się na murawie po przerwie. Wchodząc z ławki zdobywał kluczowe bramki w meczach z Legią Warszawa czy Podbeskidziem Bielsko-Biała. Pozostali piłkarze "Kolejorza" są zdrowi, oczywiście poza tymi wyłączony z gry wcześniej: Tomaszem Bandrowskim, Marcinem Kikutem czy Kamilem Drygasem. Bakero mówi o Lechii, że to drużyna grająca dobrze w środku pola. - Charakterystyczne jest jednak to, że pozwala grać rywalowi. Jeżeli chwycimy właściwy rytm, to nie powinniśmy mieć problemów. Musimy jednak wyjść na boisko z wolą zwycięstwa i pokazać charakter - przyznaje. Lechia w trzech z czterech ostatnich spotkań w Gdańsku nie zdobyła nawet bramki. Zdecydowanie lepiej spisuje się na obcych boiskach, ale trener Kafarski jest optymistą. - Drużyna z Poznania ma szeroką kadrę dobrych piłkarzy i mam nadzieję, że wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Nie będziemy kombinować i niczego zmieniać. Zagramy po swojemu, ale wierzę, że skuteczniej w ataku i bardziej odpowiedzialnie w środku - mówił trener Lechii przed niedzielnym spotkaniem. Jego zdaniem zwycięstwo Lechii byłoby niespodzianką, ale Lecha faworytem nazwać nie chce. Spotkanie Lechia - Lech w niedzielę o godz. 14.45. Zapraszamy do śledzenia relacji "na żywo" z tego spotkania w INTERIA.PL