INTERIA.PL zaprasza na relację na żywo z meczu Lech - Dnipro. Początek: czwartek o 20.15 Wojtkowiak zagra w czwartek przeciwko Dnipro, bo odpokutował już karę za dwie żółte kartki z poprzedniej rundy. Reprezentant Polski wystąpi na środku obrony z Manuelem Arboledą - ten duet świetnie sobie radził w starciu z Cracovią. Wojtkowiak narzekał ostatnio na uraz, z tego powodu nie wystąpił w pojedynku z Arką Gdynia, ale teraz twierdzi, że jest już zdrowy. - Dziś grałem na sto procent, czyli nic mi nie dolega. Mam nadzieję, że tak już zostanie - mówi. - Widziałem już po Dnipro, że jesteśmy na wznoszącej fali - powiedział po meczu z Cracovią pomocnik Lecha Poznań Sławomir Peszko. On z kolei w czwartek nie zagra, bo UEFA zawiesiła go na trzy spotkania za odepchnięcie rywala w spotkaniu ze Spartą Praga. - Nie da się nawet opisać, jak mi żal tego meczu. Trochę przynajmniej odpocząłem, ale zdecydowanie wolałbym grać - mówi Peszko. Poznański klub wystąpił do UEFA o anulowanie części tej kary, ale szanse na pozytywną reakcję są minimalne. - To mój pierwszy wybryk w pucharach, z niepokojem czekam na odpowiedź - stwierdził prawoskrzydłowy Lecha. W meczu z Cracovią też jednak prowokował Marcina Cabaja - na palcach liczył sekundy, gdy golkiper Cracovii trzymał piłkę (za zbyt długie trzymanie piłki przez tego bramkarza w meczu z Legią, krakowianie zostali ukarani rzutem wolnym pośrednim, po którym stracili decydującego o porażce gola). - Liczyłem je po to, by go zmotywować. Na pewno mnie nie znienawidzi - śmiał się Peszko. Cabajowi do śmiechu pewnie jednak nie było, bo zawodnik Lecha strzelił mu jednego gola, a później jeszcze wywalczył rzut karny, gdy bramkarz Cracovii faulował go w polu karnym. Lech wygrał z Cracovią, bo wykorzystał jej luki w środku pola. Trener Cracovii Rafał Ulatowski zagrał po przerwie va banque i to skończyło się czterema trafieniami lechitów. - Chwała chłopakom, że nie spoczęli na 2-0 czy 3-0, a dalej chcieli grać. Te bramki cieszą, wreszcie się odkorkowaliśmy. Oby tak w czwartek było, ale wtedy czeka nas większe wyzwanie - analizuje trener poznaniaków Jacek Zieliński. - To prawda, trener Ulatowski zaryzykował, więc my mogliśmy więcej atakować skrzydłami. Ze dwa gole to był efekt wrzutek - opowiadał Wojtkowiak. - Po zdjęciu jednego pomocnika Cracovii Rudnevs, ja czy Joel Tshibamba mieliśmy sporo miejsca, mogliśmy wreszcie uczestniczyć w grze - dodawał Peszko, który często wymieniał się pozycjami z Jackiem Kiełbem. Szkoleniowiec Lecha był już zadowolony z gry swojej drużyny, choć widział też jeszcze mankamenty. - Do schematu, który chciałbym widzieć, sporo nam jeszcze brakuje. Były jednak spore fragmenty takiej gry, jaką chciałbym widzieć - przyznaje trener, który ma spory ból głowy. Świetnie grającego w lidze Artjomsa Rudnevsa (nie może grać w pucharach) musi zastąpić kimś innym. - Są Artur Wichniarek i Joel Tshibamba, innego wyjścia nie mam - twierdzi Zieliński. Szansą Lecha jest to, że w żadnym meczu tego sezonu nie stracił więcej niż jednej bramki. Jeśli historia się powtórzy, to w najgorszym wypadku zobaczymy w czwartek dogrywkę i rzuty karne. Dla Peszki to jednak nie ma znaczenia. - Nie liczą się stracone bramki, a wyniki. To co mieliśmy przegrać, to już przegraliśmy. Czyli Ligę Mistrzów. W czwartek spróbujemy uratować honor polskiej piłki - przyznał.