Bosacki doznał wstrząśnienia mózgu tydzień temu w meczu z Widzewem Łódź. Wrócił już do Poznania, ale o treningach i grze tego zawodnika nie ma na razie mowy. Niewykluczone, że w sierpniu Lech będzie sobie musiał radzić bez swojego kapitana. Z tym trener mistrza Polski Jacek Zieliński się jednak liczył. Gorsze informacje napłynęły do niego w środę ze Szczecina, gdzie Polska dostała lanie od Kamerunu. W pierwszej połowie kontuzji doznał bowiem Grzegorz Wojtkowiak i został zmieniony. Zawodnik wrócił do Poznania i w opiekującej się Lechem klinice Rehasport przeszedł badanie USG. - Badanie potwierdziło, że w mięśniu coś się stało. W piątek będziemy mieli szczegółowe i informacje - mówił dr Andrzej Pyda. Klubowa strona "Kolejorza" podała jednak informację, że w sobotę przeciwko Arce Wojtkowiak prawdopodobnie nie zagra. Wówczas Lech dostanie kolejne osiem dni na wyleczenie Wojtkowiaka, bo w czwartek na Ukrainie i tak nie może on zagrać. "Dyzio", bo tak koledzy wołają na reprezentacyjnego obrońcę Lecha, dostał bowiem dwie żółte kartki i w pierwszym meczu fazy play-off Ligi Europejskiej musi pauzować. Podobnie zresztą jak Bosacki, które w rewanżu ze Spartą Praga zobaczył czerwoną kartkę. Wojtkowiaka na prawej obronie zastąpi Marcin Kikut, gorzej jest ze środkiem defensywy. Tam pierwszym zastępcą kogoś z duetu Bosacki - Arboleda był właśnie Wojtkowiak. Trener Zieliński ma jeszcze w rezerwie młodego Marcina Kamińskiego i doświadczonego Ivana Djurdjevicia, który wyleczył już kontuzję stawu skokowego. Tego wariantu próbował w meczu o Supepuchar z Jagiellonią - partnerem Bosackiego był Djurdjević, a gdy doznał kontuzji - zmienił go Kamiński. I ten ostatni zaspał przy kluczowej akcji rywali i nie upilnował Tomasza Frankowskiego. Pozytywem jest to, że po przerwie wraca Tomasz Bandrowski (pauzował z powodu naciągnięcia więzadeł pobocznych w kolanie) i załata dziurę na pozycji defensywnego pomocnika. Andrzej Grupa