Nie grają już tak znane drużyny jak San Antonio Spurs czy Miami Heat, ich miejsca zajęły pokazujące swoje aspiracje do tytułu drużyny Denver Nuggets i Orlando Magic. W drugiej rundzie może być jeszcze trudniej, bo w tym roku chętnych i mających realne szanse wejścia do finałów Konferencji jest więcej niż miejsc... Konferencja Wschodnia Cleveland Cavaliers (1) - Atlanta Hawks (4). W sezonie zasadniczym 3-1 Cavaliers. LeBron James właśnie otrzymał swój pierwszy tytuł MVP ligi, bukmacherzy dają "Cavs" realne szanse na wygranie mistrzostwa, a na dodatek od 26 kwietnia, po wygraniu serii 4:0 z Pistons, najlepsza drużyna Konferencji Wschodniej odpoczywała, patrząc jak Hawks walczą o życie w siedmiu meczach z Miami Heat. Na dodatek w zespole z Cleveland wszyscy są zdrowi, czego nie można powiedzieć o Atlancie, gdzie podstawowa dwójka: Marvin Williams, Al Horford ma jeszcze niezaleczone kontuzje. Atlanta doszła w tym roku do drugiej rundy, co nie udało sie temu zespołowi od dokładnie dziesięciu lat. Finałów Konferencji jednak nie będzie. Nasz typ: 4:1 dla Cleveland Cavaliers. Boston Celtics (2) - Orlando Magic (3). W sezonie zasadniczym 2-2. Nie tylko Boston potrzebował paru cudów i kilku łatwych, nietrafionych rzutów Chicago Bulls by awansować do drugiej rundy, ale jeśli wierzyć trenerom Celtics, w tej rundzie też nie zagra Kevin Garnett. Zmęczona drużyna Bostonu, kontra młodzi i wypoczęci gracze Orlando z niezrównanym pod oboma koszami Dwightem Howardem? To nie zapowiada niczego dobrego, co zresztą widzieliśmy już w pierwszym, przegranym przez Boston na własnym parkiecie meczu z Magic. Gdyby w zespole Magic mógł grać kontuzjowany, bardzo szybki rozgrywający Courtney Lee (być może wróci pod koniec serii), Orlando byłoby stuprocentowym faworytem, bo już teraz w Boston nie ma nikogo, kto potrafiłby kryć Rasharda Lewisa. Z rozgrywającym Raferem Alstonem Magic pozostają faworytami, ale to będzie seria do ostatniego rzutu i ostatniej akcji. Nasz typ 4-3 Orlando Magic. *** Konferencja Zachodnia Los Angeles Lakers (1) - Hoston Rockets (5). W sezonie zasadniczym 4-0 Lakers. Pierwszy mecz tych drużyn wygrany w kalifornijskim Staples Center przez Rockets, potwierdził znaną prawdę, że sezon zasadniczy nie ma żadnego znaczenia, kiedy zaczynają się playoffs. Nie powinno to być jednak dla nikogo zaskoczeniem, że Rockets grali tak dobrze, bo mają w zespole trzech graczy, którzy wyraźnie nie pasują głównym kandydatom do tytułu - Ron Artest jest ciągle jednym z najlepszych defensorów w NBA i nigdy nie bał się grać przeciwko Kobe Bryantowi, Yao Ming lubi grać przeciwko Pau'owi Gasolowi, a rozgrywający Aaron Brooks to niezły test dla starzejącego się Dereka Fishera. Lakers są jednak zbyt doświadczonym, mającym zbyt wiele atutów - szczególnie w ataku - zespołem, by Rockets byli w stanie kontrolować przebieg całej serii. Typ: 4-2 Los Angeles Lakers. Denver Nuggets (2) - Dallas Mavericks (6) W sezonie zasadniczym 4-0 Denver Kiedy rozpoczynaliśmy komentowanie playoffs, napisaliśmy, ze Nuggets są faworytem na finał Konferencji, więc pozostaniemy konsekwentni, stawiając na ich zwycięstwo przeciwko Mavericks. Nawet grając swój najgorszy mecz w playoffs (niewidoczni Chauncey Billups, Kevin Martin i JR Smith), Denver potrafiło wygrać pierwszy mecz drugiej rundy z Dallas, co nie wróży tym ostatnim niczego dobrego. Żaden z tych zespołów nie jest znany z defensywy, więc liczyć będzie się przede wszystkim skuteczność strzelecka - Jason Terry i Dirk Nowitzki, Jason Kidd kontra Carmelo Anthony, Billups, Nene: komu pierwszemu zadrży ręka? Typ: 4:2 Denver Nuggets. Przemek Garczarczyk, USA