Kiedy wali się coś złego, na przykład organizacja taka jak PZPN, która szkodzi polskiemu futbolowi, większość z nas widzi w tym wartość samą w sobie. Miniony zjazd Związku był o tyle przełomowy, iż poza głosem butnej od lat piłkarskiej władzy Mariana Dziurowicza, Michała Listkiewicza, czy ostatnio Grzegorz Laty, można było wreszcie usłyszeć, że nie wszystko jest cacy. 300 ludzi zatrzymanych w aferze korupcyjnej, w tym członkowie najwyższych władz PZPN, ale też już czysto sportowe klęski klubów i reprezentacji, w końcu zapaść systemu szkolenia doprowadzająca nasz futbol do ruiny, zostały wreszcie dostrzeżone w samym Związku. Rzecz jasna nie przez tych, którzy są przy władzy, ale przynajmniej opozycję. Niepokoi mnie jednak, że słabością tej opozycji są ludzie, którzy starają się zająć miejsca na jej czele. Najostrzejszymi krytykami Laty i ekipy rządzącej PZPN byli w niedzielę Kazimierz Greń i Tomasz Jagodziński. Nie chodzi o to, że Greń był jednym z tych, którzy wynieśli Latę do władzy. Każdy ma prawo się mylić, Greń przyznaje, iż wierzył, że pryncypał będzie reformował Związek. Ponieważ się rozczarował, występuje przeciw niemu, tylko mam pytanie: z jakim programem? Obalenie Laty to dużo, ale jeśli ma go zastąpić Greń, czy Jagodziński, to jestem pewien, że do walki powinna się szykować już kolejna opozycja. Bo pod rządami Jagodzińskiego i Genia, PZPN będzie z grubsza taki, jak dotąd. Greń absolutnie nie sprawia wrażenia człowieka mającego chęci i plan zrobić to, o co chodzi opinii publicznej. Czyli oczyszczenia, uzdrowienia i sprofesjonalizowania przegniłej organizacji. Ma swoją wojnę z Latą, kibice mają swoją o normalny futbol, i w pewniej chwili nieuchronnie te dwie drugi się rozejdą. Jagodziński to z kolei człowiek, który miał kiedyś czelność zatrudnić się u Mariana Dziurowicza i jako suto opłacany rzecznik prasowy wcielił się bez oporów w działacza w stylu lat 50-tych. Kpiący z logiki, faktów, z uczciwości, byle tylko dogodzić pryncypałowi. Jeśli dziś przedstawia siebie jako reformatora, to musiał przebyć niewiarygodną metamorfozę. Problem piłkarskiego Związku polega na tym, że bardzo szybko przerabia ludzi na swoje podobieństwo. Mało więc jest tam osób, które pozostałyby impregnowane. Dziś są jednak poszukiwane bardzo pilnie. Jeśli Latę mają obalać Greń z Jagodzińskim, to ja się absolutnie zgadzam. Oby tylko nie oni budowali nowy Związek. Na szczęście wśród delegatów na niedzielny Zjazd było około 50 ludzi przeciwnych obecnym władzom. Mam nadzieję, że znajdą się wśród nich liderzy zdolni poprowadzić kiedyś PZPN normalną drogą. Greniowi i Jagodzińskiemu życzę powodzenia tylko do czasu, kiedy z fotela prezesa zniknie Grzegorz Lato. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1818836">Czytaj tekst i dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego</a>