"Cesare", jak nazywają go Włosi, był pierwszym polskim kolarzem zawodowym po drugiej wojnie światowej. Jeździł w grupach zawodowych: GIS-OLMO (1982-1983), Carrera (1984-1985), Del Tongo-Colnago (1986-1988) i Malvor-Sidi-Colnago (1989). Od wielu lat organizuje Tour de Pologne. - Czy ubiegłoroczny triumfator Damiano Cunego już definitywnie stracił szansę na zwycięstwo w 88. Giro d'Italia? Na czwartkowym etapie Włoch stracił ponad sześć minut. - To nie do końca tak jest. Trzeba zobaczyć jak będzie jechał w kolejnych dniach. Sześć minut w takim wyścigu jak ten nic nie znaczy. Do końca tegorocznego Giro d'Italia pozostało jeszcze sporo etapów i dużo się może wydarzyć. Co prawda Francesco Moser (były zwycięzca Giro d'Italia - przyp. red,) twierdzi, że Cunego nie przepracował dobrze zimy - sukces z ubiegłego roku, gdy zwyciężył w tym wyścigu w wieku 23 lat trochę mu przeszkodził w spokojnej pracy - i może mieć słabszy sezon, ale nie znaczy to, że jest on kolarzem mało wartościowym. Cunego ma całą przyszłość przed sobą. Kolarze najlepsze wyniki osiągają, gdy mają 29, 30 lat. Wtedy dochodzi doświadczenie, ułożenie sobie psychiki i to pozwala wygrywać wielkie wyścigi. - Cunego jest bohaterem całych Włoch. Kibice pytani przeze mnie o to kto może wygrać w tym roku w większości twierdzili, że on. - Oni go kochają. Po wszystkich aferach - dopingowych i nie tylko, po tragicznej śmierci Marka Pantaniego, brakowało im idola. W ogóle w kolarstwie potrzeba jest gwiazd. Ideą ich kreowania jest cykl UCI Pro Tour, do którego również należy Tour de Pologne. Dzięki niemu wielu zawodników stanie się bardzo popularnych i fani tego sportu będą mieli komu kibicować. - W niedzielę czeka kolarzy wspinaczka na Passo dello Stelvio, najwyższą górę w tegorocznym Giro d'Italia i najwyższą przełęcz drogową we Włoszech. - To będzie bardzo ciężki etap, który chyba zadecyduje o wynikach. Kolarze będą mieli już w nogach trzy dni wspinania się po górach, a biorąc po uwagę pogodę jaka obecnie panuje na północy Włoch, czyli upały, wyjdzie kto jest dobrze przygotowany do tego wyścigu. Ten zawodnik, który potrafi dobrze rozłożyć i zregenerować siły, będzie faworytem. - Czego brakuje polskim kolarzom, żeby jeździć jak pan, czy Leszek Piasecki (zwycięzca pięciu etapów w Giro d'Italia)? - Nie brakuje nam młodych talentów w postaci Przemka Niemca czy braci Kohutów i teraz jest tylko kwestią czasu, aby zaczęli odnosić sukcesy. - A kiedy doczekamy się polskiej grupy zawodowej, która regularnie występowałaby np. w Giro d'Italia? - Intel-Action już jest drużyną, której nie musimy się wstydzić. Będą także następne. Paweł Pieprzyca, Trento