- Prośba o zaniechanie dochodzenia w sprawie dopingu, złożona przez adwokatów amerykańskiego kolarza, który miał pozytywny wynik testu antydopingowego, wskazujący na obecność w organizmie testosteronu, została odrzucona - poinformował Michael Henson, rzecznik Landisa. Sam Landis, który w ostatnią niedzielę był w Madrycie, gdzie kończył się kolarski wyścig Vuelta a Espana, uważa, że podczas kontroli antydopingowej w trakcie Tour de France "było dużo uchybień". - Jestem niewinny i mam nadzieję, że moi prawnicy dowiodą tego, pomimo trudności jakie mają ze zgromadzeniem istotnych informacji - powiedział w Madrycie Landis. Test u kolarza przeprowadzono 20 lipca, po wygraniu przez niego 17. etapu "Wielkiej Pętli", który bardzo istotnie przyczynił się do jego zwycięstwa w całym wyścigu. Amerykanin, który uważa się za niewinnego, postanowił skorzystać z wprowadzonego w 2004 roku przepisu prawnego, pozwalającego oskarżonym o doping zawodnikom bronić się publicznie. - Howard Jacobs, adwokat Landisa, zwrócił się o to z prośbą do USADA - powiedział Henson. Agencja wyrazi na to zgodę, ale proces nie zacznie się wcześniej niż na początku przyszłego roku. Landis będzie więc pierwszym sportowcem, który skorzysta z tego przepisu. "Transparentna" procedura ma umożliwić opinii publicznej poznanie wszystkich argumentów obrony i oskarżenia. Adwokat Landisa zwrócił się w ubiegłym tygodniu do USADA z prośbą o zaniechanie dochodzenia przeciwko swemu klientowi uzasadniając ją "błędami" w procedurze kontroli antydopingowej. Pismo Jacobsa, złożone poprzez Amerykańskie Stowarzyszenie Arbitrażowe, podważa wiarygodność testów przeprowadzonych przez francuskie narodowe laboratorium w Chatenay-Malabry pod Paryżem.