Toni, którego trener Van Gaal ściągnął z boiska i zastąpił Arjenem Robbenem, zamiast udać się na ławkę rezerwowych, po prostu wsiadł w swój samochód i odjechał ze stadionu, zaś Lahm ostro skrytykował klub w wywiadzie dla dziennika "Suddeutsche Zeitung". Van Gaal, który najpierw zlekceważył te incydenty, przed niedzielnym treningiem dał piłkarzom ostrą reprymendę. "Nie mieli prawa tak się zachować i dlatego poniosą odpowiednią karę" - stwierdził Holender. Oficjalne oświadczenie klubu w tej sprawie brzmi: "Luca Toni naruszył dyscyplinę klubową odjeżdżając z Allianz Arena podczas trwania meczu, dlatego zapłaci grzywnę za swój wybryk. Włoch już przeprosił trenera i kolegów za swoje zachowanie". Natomiast sprawa z Lahmem jest bardziej skomplikowana. Piłkarz wypowiadał się w ostrych słowach zarówno o trenerze jak i o innych zawodnikach z drużyny. "Naruszył obowiązujące w klubie wewnętrzne przepisy i jest to niewybaczalny błąd zwłaszcza, że to wicekapitan zespołu. Postąpił niezgodnie nie tylko z zasadami klubowymi, ale również zasadami moralności. Jesteśmy bardzo rozczarowani jego postępowaniem, dlatego kara finansowa, jaką musi zapłacić będzie wyższa, niż Toniego" - stwierdzono w oświadczeniu.