Austriakowi w kwietniu kończy się kontrakt z Polskim Związkiem Narciarskim i wszystko wskazuje na to, że umowa nie zostanie przedłużona. - Łukasz Kruczek prowadził swoją grę, rozmawiał za moimi plecami z prezesem, choć powinien być lojalny. A prezes, występując podczas igrzysk w roli komentatora telewizyjnego, oceniał moją pracę. To nie mieści się w głowie - nie krył rozgoryczenia austriacki szkoleniowiec, który w Polsce pracował trzy lata. - Wiele satysfakcji przyniosła mi praca z młodzieżą. Mistrzostwo świata juniorów Mateusza Rutkowskiego i srebro drużyny były dla mnie wielkim wydarzeniem. Wyniki Małysza też nie są porażką, choć mogły być lepsze. Nie zapominajmy, że przez dwa sezony sam Adam odniósł dwa razy więcej pucharowych zwycięstw niż Austriacy razem wzięci - stwierdził Kuttin. - W ubiegłym sezonie Małysz był przed mistrzostwami w Oberstdorfie w wielkiej formie i gdyby nie nagła choroba, prawdopodobnie stałby tam na podium. W Turynie na średniej skoczni medal był w zasięgu ręki. Mówiłem, że Małysza stać było nawet na zwycięstwo, ale zepsuł drugi skok, bo przedobrzył - podkreślił. - Mam kilka propozycji, ale nie wydaje mi się, bym w tym sezonie poprowadził jakąś reprezentację - wyznał Kuttin. Austriak nie wykluczył, że kiedyś wróci do Polski. - Kto wie. Uczyłem się przecież waszego języka i sporo już rozumiem - zakończył Kuttin.