- To są drobne problemy, sęk w tym, że jest ich bardzo dużo - powiedział Kuttin na łamach "Życia Warszawy". - Czy to normalne, że trener zajmuje się szykowaniem nart, załatwieniem i przygotowaniem kombinezonów i innymi formalnościami? OK, mogę pojechać do Szwajcarii po materiały na kombinezony, ale czasem, a nie zawsze! Od tego powinien być w związku ktoś inny - stwierdził. To nie jedyny problem na który zwraca uwagę Kuttin. - Kompletnie niezrozumiałe dla mnie jest to, że muszę za te zakupy płacić prywatną kartą, bo w fabryce nie zgadzają się, żeby PZN płacił przelewem. Związek oddaje mi pieniądze, tylko nie za bardzo się spieszy. Mają wobec mnie jeszcze trochę zaległości. Nie ma zresztą co się dziwić fabryce. Firma, która w Villach szyje z tych materiałów kombinezony, nie dostała jeszcze z Polski pieniędzy za fakturę z października. I stanęło na tym, że ostatnie stroje uszyłem dla zawodników sam! Nikt mi nie powie, że to jest normalne - podkreślił Austriak. Zaskoczony krytyką Kuttina na działania związku jest dyrektor sportowy PZN Apoloniusz Tajner. - Oni po prostu nie potrafią zrozumieć pewnych rzeczy. W Oberstdorfie Polo powiedział, że wszystko będzie dobrze. Nie jest dobrze! Podobno nie ma problemu w tym, że wydaję prywatne pieniądze, zamiast dostać wcześniej jakąś kwotę ze związku. "My tak działamy" - mówi Tajner. Ale ja nie mam tego w kontrakcie! - tłumaczy trener. - Ja mam motywację do pracy, widzę jak niektórzy ciężko pracują, jak w efekcie naszej pracy pojawiają się nowe talenty. Wtedy chce się pracować i nie myśli się o problemach. Niech działacze dadzą nam skupić się na przygotowaniach. Może to i dobrze, że ten konflikt został upubliczniony? Oby to dało motywację działaczom, żeby było lepiej. Przepraszam - żeby było normalnie - dodał.