- Jesteśmy w dobrym momencie przed następnym sezonem, mimo że nie wracamy z Perth z medalem. Może tak właśnie miało nam się teraz ułożyć? Może jest w tym wszystkim jakiś sens? Myślę, że ta lekcja jaką dostaliśmy w Australii, wzmocni nas jeszcze bardziej. Wyciągniemy wnioski, wprowadzimy drobne zmiany, udoskonalimy styl żeglowania na kursach z wiatrem - powiedział Kusznierewicz (GKŻ Gdańsk). Podczas regat sporo się wydarzyło. Z jedenastu wyścigów Polacy wygrali cztery, najwięcej spośród wszystkich 40 załóg. - Żeglowaliśmy świetnie. Szybko, sprytnie, ambitnie. Niestety, mieliśmy też wpadki, w drugim i siódmym wyścigu. Do gry wkroczyli sędziowie, którzy ukarali nas za niedozwolone bujanie łódką na kursach z wiatrem. Nie będziemy opisywali w szczegółach na czym ten przepis polega, bo jest nieco skomplikowany. Dodamy tylko, że ostatnią karę tego typu dostaliśmy trzy lata temu. Niestety, w Perth sędziowie zabrali nam medal - ocenili polscy zawodnicy, mistrzowie świata z 2008 roku. Kary kosztowały ich sporo punktów i spadku w klasyfikacji generalnej. Mimo to żeglowali dalej. - Cieszę się, że nie załamaliśmy się tymi karami od sędziów. To świadczy o naszej sile i odporności psychicznej. Walczyliśmy do końca! O jak najlepsze miejsce, kwalifikację olimpijską i może nawet o medal. Nie lubię gdybać, ale kończąc choćby jeden z tych dwóch wyścigów na przyzwoitej pozycji, mielibyśmy złoto. Tak dobrze nam szło! - powiedział Kusznierewicz i dodał: - Nie będę jednak żałował tych regat. Pokazaliśmy się ze świetnej strony. To było coś niesamowitego, kiedy po ostatnim wyścigu (który też wygraliśmy) podchodzili do nas rywale, trenerzy i mówili, że żeglowaliśmy zdecydowanie najlepiej ze wszystkich. Miło było to słyszeć. Nie zdobyliśmy medalu, ale mamy satysfakcję. Często cenię ją dużo wyżej niż nagrody i tytuły. Mistrzami świata zostali Brazylijczycy. Robert Scheidt i Bruno Prada po raz drugi zdobyli ten tytuł. Poprzednio w 2007 roku. Olimpijskie kwalifikacje uzyskało jedenaście krajów. Sensacją jest dwunaste miejsce Włochów (w relacji państw), aktualnych mistrzów Europy. Diego Negri i Enrico Voltolini nie mogli się odnaleźć w Perth. - Cieszę się na powrót do domu - przyznał Kusznierewicz, do żony i córeczki, której pod moją nieobecność wyszły pierwsze ząbki; nauczyła się też chodzić. Miło będzie spędzić spokojne święta i powitać Nowy Rok w Polsce. W styczniu trzeba będzie przycisnąć nieco z treningami fizycznymi. Na wodę wrócimy na początku lutego. Polecimy do Miami. Od kwietnia będziemy żeglować w Europie, a od czerwca skupimy się już tylko na przygotowaniach do igrzysk w Londynie.