Wybrańcy Pawła Janasa na mundial przegrali po słabym meczu 1:2, a Kuszczak popełnił koszmarny błąd, puszczając piłkę do siatki po... wybiciu bramkarza rywali. - To chyba bramka roku, tak bym nawet powiedział. Cóż zrobić, źle obliczyłem lot piłki, myślałem, że pójdzie nad poprzeczką - wyjaśnił golkiper. - Zrobiła duży kozioł i w sumie mogłem ją spokojnie złapać. Nie chciałem ryzykować wybicia piłki na róg i to mnie kosztowało bardzo wiele. Bramkarz, który ma za sobą dobry sezon w lidze angielskiej żałował, iż taka sytuacja przytrafiła mu się właśnie w Chorzowie. - Szkoda, że przy własnej publiczności taki błąd się zdarzył, ale życie idzie dalej. Piłka jest piękna, ale i też czasami brutalna, szczególnie dla bramkarzy. Błędy się zdarzają i te błędy bolą - stwierdził. - Będę jednak patrzył do przodu, trenował dalej i postaram się nigdy nie kalkulować z tymi piłkami, które idą blisko poprzeczki. Wszystko wskazuje na to, że ten gol-kuriozum nie załamie naszego reprezentanta. - Trzeba z tym żyć, umieć się podnieść i na pewno się podniosę. Spadnie teraz na mnie wielka krytyka, ale jestem zwolennikiem tego, by jak jest dobrze, to chwalić, a jak jest źle, to trzeba krytykować - powiedział Kuszczak. - Taka jest piłka i taki jest sport zawodowy, więc jestem na to przygotowany. Witek Cebulewski, Andrzej Łukaszewicz; Chorzów Polska - Kolumbia - zobacz galerię zdjęć