Jego partnerem jest Austriak Oliver Marach, a pierwszymi przeciwnikami pary numer sześć będą w czwartek Holendrzy Thiemo De Bakker i Rogier Wassen. - Moje cele to przede wszystkim być zdrowym i utrzymać się na dłużej w pierwszej 50-tce. Nie będzie to łatwe zadanie, bo wciąż będę musiał łączyć grę w singlu z deblem, w którym mam szansę zakwalifikować się do mastersa - powiedział Kubot, który w listopadzie z Marachem zadebiutował w kończącym sezon ATP World Tour Finals w hali O2 w Londynie. - Po porażce w singlu, teraz najważniejsze jest dla mnie jak najlepiej zagrać w Paryżu w deblu, a później przestawić się szybko na trawę i dobrze wypaść w Wimbledonie. Po nim wystąpię jeszcze w dwóch turniejach w Europie, to będzie Stuttgart i Hamburg. Natomiast pod koniec lipca wylatuję do Stanów Zjednoczonych na korty twarde i tam będę się przygotowywał do US Open" - dodał. Start w Roland Garros Kubot zakończył w niedzielę, po porażce 6:7 (5-7), 7:6 (7-4), 2:6, 4:6 ze startującym z "dziką kartą" Francuzem Jousselinem Ouanną. Po udanych występach w styczniu i lutym, odnotował obniżkę formy. Za początek złej passy można uznać porażkę z Jarkko Nieminenem w spotkaniu Pucharu Davisa z Finlandią w Sopocie w marcu. - Dzisiaj, po tym wszystkim co się stało, muszę niestety powiedzieć, że mój występ w Pucharze Davisa był błędem. Przykro mi to mówić, ale po lutym spędzonym w Ameryce Południowej powinienem się od razu przenieść do Kaliforni i przygotować się tam do Indian Wells i Miami. Przyjazd do Sopotu spowodował, że w ciągu miesiąca trzy razy zmieniałem strefy czasowe i to odbiło się na organizmie - powiedział Kubot. - Później przegrywałem kolejne mecze, nie mogłem złapać rytmu i straciłem pewność gry. Dlatego na dzień dzisiejszy trudno jest mi powiedzieć, czy zagram przeciwko Łotwie we wrześniowym barażu. To będzie zależało od tego na jakiej nawierzchni będziemy występować. Prawdopodobnie dopiero podczas US Open podejmę decyzję. Z Nowego Jorku na pewno wrócę do Europy na dwa, trzy tygodnie i po tym dopiero polecę do Azji - dodał. Przed przyjazdem do Paryża polski tenisista wygrał tylko dwa mecze na nawierzchni ziemnej, a przegrał sześć. - Nie chcę szukać żadnego usprawiedliwienia, ale po tym jak ATP zmieniło piłki do gry na "ziemi" na dużo cięższe Dunlopy, zmieniło się wiele. One praktycznie uniemożliwiają szybką grę w tenisa i osłabiają siłę serwisu. To widać po ostatnich wynikach, szczególnie Hiszpanów. Doszli do głosu zawodnicy, którzy grają głównie z głębi kortu, a Rafael Nadal wygrał trzy kolejne turnieje. Nowe piłki wydłużyły wymiany i bardzo ograniczyły możliwości przechodzenia do ataku, co nie jest dobre dla takich zawodników jak ja - powiedział Kubot. Na początku kwietnia osiągnął 41. pozycję w rankingu ATP, najwyższą w dotychczasowej karierze, a obecnie jest 52. na świecie. W maju do czołowej setki przebił się po raz pierwszy Michał Przysiężny. - To dobrze, że Michał idzie w moje ślady, bo w sporcie potrzebna jest rywalizacja. To widać u Serbów, którzy przyznają, że dzięki Djokovicowi dodatkowo się mobilizują i idą do przodu. Myślę, że w pewnym momencie byłem też podobnym bodźcem dla Michała, który uwierzył, że Polak może wreszcie znaleźć się w pierwszej setce - powiedział Kubot. - Michał miał przed rokiem kontuzję, więc w najbliższych miesiącach nie broni punktów. Dlatego to będzie bardzo ważny okres dla niego. Wystąpi na trawie, nawierzchni, na której gra bardzo dobrze. Oczywiście musi też mieć szczęście w losowaniach i nie trafiać na najlepszych w pierwszych rundach, tak jak to było w Paryżu. Jeśli dobrze wykorzysta najbliższe tygodnie i nie będzie miał żadnych kontuzji, to być może już w sierpniu będzie w "50" i zadomowi się tam na dłużej - dodał. Przysiężny również w niedzielę odpadł w pierwszej rundzie Roland Garros, po porażce 0:6, 1:6, 4:6 z Rosjaninem Michaiłem Jużnym, rozstawionym z numerem 11. Z Paryża Tomasz Dobiecki