Dziś z Katowic wyruszają dwa autokary, a w nich prawie setka wiernych kibiców polskiego kierowcy, wśród nich jego ojciec. Pan Artur po raz pierwszy obejrzy w tym sezonie występ syna na żywo. "Przeważnie nie jeżdżę na GP, bo młody nie lubi, jak mu się przeszkadza w pracy. Od wyścigów wolę testy. Można być naprawdę blisko i nie ma tego całego zamieszania" - podkreśla ojciec Roberta. Na Węgrzech nie zamierza krzątać się po padoku, lecz obejrzy wyścig z trybun. Z synem zobaczy się być może dopiero po zakończeniu zawodów. Pytany o presję, jakiej poddawany jest Robert, twierdzi, że radzi on sobie z nią znakomicie."Syn nie spala się psychicznie. Nawet negatywne emocje powodują, że jest jeszcze bardziej zdeterminowany" - zapewnia Artur Kubica.