- Sezon 2008 był bardzo długi i bardzo męczący - prawdopodobnie najcięższy w mojej karierze - twierdzi Robert. - Zespół wykonał kawał dobrej roboty, możemy być dumni z tego sezonu. Ja nie lubię siebie za bardzo chwalić, ale sądzę, że jeździłem naprawdę dobrze. Prawie zawsze byłem szybki i pokazywałem swój potencjał. Pierwszą połowę sezonu, którego szczytowym osiągnięciem było pierwsze i drugie miejsce Roberta i Nicka w Montrealu, Polak zapamęta na długo. - Wspominam wiele fajnych chwil, szczególnie w pierwszej części sezonu - moje podium w Malezji, zdobycie pole position w Bahrajnie i oczywiście moje pierwsze zwycięstwie w Kanadzie - mówi Robert. - Podobało mi się to, jak pojechałem na torze Fuji. To chyba był mój najlepszy występ w tym roku. Krakowianin, który zakończył tegoroczną klasyfikację kierowców na czwartym miejscu musiał również zmierzyć się z przeciwnościami losu. Nie było ich tak wiele: - Najbardziej frustrującym weekendem było otwarcie sezonu w Melbourne. Po rozczarowujących występach w 2007 nareszcie mi dobrze szło w wyścigu, ale do momentu, w którym wjechał we mnie Kazuki Nakajima - wspomina Robert. - Jednak w porównaniu z 2007 wykonaliśmy ogromny skok naprzód. Nie mieliśmy już żadnych awarii i walczyliśmy o tytuł prawie do końca sezonu.