Nowy sezon jak zwykle rodzi wiele pytań. Czy "Ostrogi" znów sięgną po mistrzowskie pierścienie? A może o "szczebel" wyżej awansują "Kawalerzyści" LeBrona Jamesa, który zapowiada, że w tym sezonie będzie grał dziesięć razy lepiej, żeby zdobyć tytuł. W gronie corocznych kandydatów do końcowego zwycięstwa nie może też zabraknąć Dallas Mavericks, Phoenix Suns i Detroit Pistons, chociaż spore apetyty po dobrym występie w ubiegłorocznych play-off mają też w Salt Lake City i Chicago... Gdybać i wyliczać można bez końca, przecież właśnie na tej nieprzewidywalności polega w głównej mierze piękno i magia NBA. Kto spodziewałby się, że "Wojownicy" odprawią w zeszłym sezonie z kwitkiem Mavericks Dirka Nowitzkiego, a "Byki" upokorzą obrońców tytułu z Florydy? Z całej listy przychodzących do głowy każdego fana pytań mnie najbardziej nurtuje jedno. Kto zatrzyma Boston Celtics? Czy "Celtowie" po sprowadzeniu Kevina Garnetta i Raya Allena są już murowanymi kandydatami do tytułu? Nasłuchując wieści z Bostonu śmiem twierdzić, że tak. - Rzadko kiedy ma się okazje trenować taki zespół, wierzę, że to będzie nasz rok - nie kryje podekscytowany Doc Rivers, szkoleniowiec Celtics. W podobnym tonie wypowiada się trio wielkich gwiazd Bostonu, które uzupełnia Paul Pierce. Cieszy fakt, że najważniejsze postacie drużyny mówią jednym głosem, a ich przekaz można przedstawić w ten sposób: "Zebraliśmy się tutaj, aby zdobyć tytuł, a nasze indywidualne oczekiwania odchodzą na dalszy plan". Nad Bostonem przeszedł w lecie huragan. Kadra zespołu została całkowicie odmieniona, stworzono mieszankę głodnych sukcesu wielkich gwiazd-weteranów (Garnett, Allen, Pierce) z gwardią utalentowanej młodzieży (na czele z Rajonem Rondo i Kendrickiem Perkinsem) i gronem zawodników, którzy wiedzą jak wygrywać mecze w fazie play-off (James Posey, Scot Pollard). Jeżeli ta wybuchowa mieszanka talentu i doświadczenia zaskoczy, to nawet "bank shot" Tima Duncana może nie wystarczyć San Antonio do obrony tytułu. ***** W ostatnim meczu przedsezonowym Boston rozbił Cleveland 114:89. Garnett zaliczył triple-double zdobywając 21 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst, Allen dorzucił 20, a Pierce kolejnych 12 "oczek".