Czy pamiętacie piłkarza Marka Robinsa? Jest doskonałym przykładem, jak mocno historia wielkich ludzi futbolu uzależniona jest od małych. Grudzień 1989 roku był najczarniejszym miesiącem w karierze Aleksa Fergusona. "Trzy lata wymówek, to jest wielkie g..." - pisali na transparentach fani Manchesteru United żądający dymisji Szkota. Po siedmiu meczach bez zwycięstwa zespół z Old Trafford mierzył się z Nottingham Forest w III rundzie Pucharu Anglii. Porażka znaczyła tyle, co rozstanie ze szkockim menedżerem. Gdyby nie gol Robinsa historia potoczyłaby się inaczej - Ferguson nie byłby szlachcicem, a Manchester Manchesterem. Dziś posada trenera United wydaje się najspokojniejsza na świecie. 19 grudnia 2010 Ferguson pobił rekord Matta Busby'ego, który z klubem z Old Trafford pracował 24 lata, 1 miesiąc i 14 dni. Nie mam pojęcia skąd 70-letni człowiek znajduje w sobie siły, by zmagać się z zawodnikami w wieku własnych wnuków? Na początku dostał jednak taką szkołę, która uodporniła go na lata. Zapanował nad niesfornym Cantoną Sam Ferguson nigdy nie stronił od alkoholu, ale kiedy 6 listopada 1986 roku zaczął pracę w Manchesterze ze zdumieniem spostrzegł, iż gracze tak wybitni, jak Bryan Robson, czy Norman Whiteside piją wręcz jak samobójcy. 10. miejsce w tabeli na koniec sezonu zostało uznane na Old Trafford jako wynik dobrze rokujący na przyszłość! Na dobrą przyszłość trzeba było jednak czekać aż do końca 1992 roku, kiedy Ferguson stał się jedynym trenerem zdolnym zapanować nad Erikiem Cantoną. Do dziś nie bardzo wiadomo jakim cudem "Enfant terrible" przeistoczył się w największą gwiazdę "Czerwonych Diabłów". Kiedy w 2001 roku fani United wybierali najwybitniejszego gracza klubu w XX wieku nie postawili ani na Bobby Charltona, ani George'a Besta, ani Denisa Lawa. Ferguson miał genialną rękę do piłkarzy, mimo metody "suszarki" uważanej dość powszechnie za pochodzącą z epoki kamienia łupanego. Wybuchów wściekłości i krzyku trenera obawiali się wszyscy - Szkot jest bezkompromisowy, zdolny pozbywać się swoich największych gwiazd, byle ocalić swoją pozycję i chemię w szatni. Jaap Stam, David Beckham, Roy Keane, Ruud van Nistelrooy i wielu innych graczy o wielkich nazwiskach wylatywało z klubu z dnia na dzień. Trener United organicznie nie znosi piłkarzy, którzy wynoszą tajemnice szatni na zewnątrz. Tymczasem Stam w swojej autobiografii opisał jak Ferguson wbrew przepisom UEFA kaperował go do swojego klubu na długo przed wygaśnięciem kontraktu z PSV Eindhoven. Od 2004 roku trener United bojkotuje BBC za program o jego synu Jasonie oskarżonym o pobieranie nielegalnych prowizji za transfery. Ma rękę do wychowanków Ferguson ma rękę do zakupów, ale także wychowanków. W 1995 roku sprzedał trzy wielkie gwiazdy zespołu (Ince, Hughes, Kanczelskis) uznając, że Gary i Phil Neville'owie, David Beckham, Paul Scholes i Nicky Butt są już zdolni dołączyć do Ryana Giggsa. Cztery lata później ta generacja zdobyła dla niego pierwszy Puchar Europy, drugi w historii klubu, który zapewnił Fergusonowi tytuł szlachecki. Po 31 latach Szkot powtórzył sukces Busby'ego, ale na tym nie poprzestał. Nauczył się zwyciężać w Anglii, ale także w Europie i już w 2008 roku, w Moskwie jego drużyna znów była nr 1. Manchester ma najbardziej stabilny skład wśród europejskich potęg. Ferguson nie wykonuje gwałtownych ruchów nawet po słabym sezonie, jak ten poprzedni zakończonym bez trofeum. Ignorował opinie, że Manchester się starzeje, że Giggs ze Scholesem to już oldboje, a Dymitar Berbatow nie jest graczem klasy światowej. Sprowadził tylko dwóch młodych, mało znanych piłkarzy Chicharito Hernandeza i Bebe - i właściwie z tym samym przegranym składem ruszył do boju nie skarżąc się ani słowem na niedomiar transferów. Nie przeszkodziła mu nawet słaba forma Wayne'a Rooneya - do dziś drużyna nie przegrała meczu w Premier League, a Berbatow jest najskuteczniejszym graczem na Wyspach. W wielkich ligach Europy niepokonany Manchester jest ewenementem. Chelsea poniosła już sześć porażek w Premiership, prowadząca w Bundeslidze Borussia Dortmund dwie, w Hiszpanii Barcelona jedną, Milan trzy we Włoszech, tak jak Lille we Francji. Wśród 23 piłkarzy nominowanych do "Złotej Piłki 2010" było aż czterech graczy Realu Madryt i ani jednego z Manchesteru. Tymczasem Jose Mourinho często zachowuje się tak, jakby kazano mu odnosić sukcesy z kadrą przeciętniaków. Ferguson na swoich "przeciętniaków" nie narzeka. Pod jego ręką w gwiazdy futbolu wcielają się Fletcher, Park, a jak trzeba to Valencia, Carrick i Anderson. Kto jest więc najlepszym trenerem świata? Dyskutuj na blogu Dariusza Wołowskiego