Jak podają niemieckie media, pojedynek Marco Hucka z Krzysztofem "Diablo" Włodarczykiem, posiadaczem tytułu mistrzowskiego organizacji WBC, miałby odbyć się w berlińskiej, mieszczącej 14 tysięcy widzów O2 Arenie. Jeśli chodzi o datę potyczki, w grę wchodzi podobno październik lub listopad. Andrzej Wasilewski, promotor Włodarczyka z grupy 12 Rounds KnockOut Promotions, w jednym z ostatnich wywiadów jako możliwą podał datę 29 października. O innym terminie mówią Wilfried Sauerland i jego syn Kalle, którzy prowadzą interesy Hucka. Według właścicieli największej w Europie grupy promotorskiej, starcie posiadaczy pasów WBO i WBC mogłoby się odbyć 22 października lub 5 listopada. Wspomniane daty miała zaproponować Niemcom telewizja ARD. Tymczasem przedstawiciel O2 Areny Moritz Hillebrand twierdzi, że we wspomnianych datach o wynajęcie obiektu będzie trudno. Kalle Sauerland utrzymuje jednak, że "kontrakty mają być przygotowane jeszcze w tym tygodniu". Sporo wskazuje jednak na to, że jeśli pojedynek Hucka z Włodarczykiem miałby się rzeczywiście odbyć, to właśnie w stolicy Niemiec. Ostatni pojedynek mistrza WBO z Hugo Garayem w Monachium na własne oczy zobaczyło 3500 widzów. W Berlinie, gdzie żyje około dziesięciu tysięcy ludzi o bośniackich korzeniach i pewnie niewiele mniej Polaków, frekwencja mogłaby być o wiele lepsza. Z drugiej strony, podczas grudniowego starcia z Lebiediewem trybuny berlińskiej Max Schmelling Halle świeciły pustkami. Specjaliści od PR-u grupy Sauerland Event robią jednak wiele, aby jak najlepiej wypromować nazwisko Hucka. Bokser często pojawia się w tabloidach, w słowach specjalnie nie przebierając (przykładem ostatnie wyznanie pięściarza o zachowanej do dziś... cnocie). Jeśli działania te przyniosą skutek i Huck zdoła zapełnić berlińską halę choć w 75 procentach, to trafi do "drugiej ligi" bokserów w Niemczech. W pierwszej i dla innych niedoścignionej grają w tej chwili wyłącznie bracia Witalij i Władimir Kliczko.