Czy w piątkowym meczu z Algierią nie przypomniały się panu spotkania z ostatnich mistrzostw Europy, kiedy graliście słabo w pierwszej połowie, a dopiero po przerwie odrabialiście straty? Krzysztof Lijewski: Na szczęście pierwszy mecz w tym turnieju mieliśmy z Algierią. Nie ma się co oszukiwać: taka gra w pojedynku z Serbami mogłaby się dla nas skończyć tragicznie. Cieszy zwycięstwo po tak słabej grze z naszej strony. Możemy odhaczyć ten mecz i już koncentrować się na Serbach. Jak trzeba walczyć w sobotę przeciwko Serbom, aby wygrać? Na pewno tak samo agresywnie w obronie, jak na początku piątkowego spotkania. W ataku wszystko wyglądało w miarę dobrze, ale trzeba zdobywać gole, bo one same nie wpadną. Przecież w piątek mieliśmy niemal "autostradę" do bramki rywali, ale mówiąc po piłkarsku ich bramkarz "wyleczył nas z trafiania do siatki". Można powiedzieć, że to on uratował dla swojego zespołu pierwszą połowę. Jednak po zmianie stron to my mieliśmy swojego bohatera, bo Marcin Wichary prezentował się znakomicie. Nieco wymęczone zwycięstwo z Algierią, która jest najsłabszym zespołem w tej grupie, nie należy do dobrych przesłanek. Jeśli nie wykorzystujemy stuprocentowych sytuacji, na które ciężko pracujemy, to takim zachowaniem podbudowujemy przeciwnika. Przyczyniły się do tego też nasze proste błędy. Powinniśmy dobić rywala, bo mieliśmy ku temu kilka okazji. Niestety, nie potrafiliśmy tego zrobić. Z czego wynikają przestoje w grze polskiego zespołu? Czy to efekt waszej dekoncentracji, czy raczej chwilowej siły rywala? Po części jedno i drugie. Jednak jest to przede wszystkim wynik naszych błędnych decyzji w końcowych fazach akcji. Algierczyków bowiem rozpracowaliśmy niemal perfekcyjnie. Wszystko mieliśmy rozpisane, założenia taktyczne realizowaliśmy doskonale, ale zapomnieliśmy, że na końcu każdej akcji trzeba jeszcze pokonać bramkarza. Trzeba uderzyć się mocno w pierś i wyeliminować błędy. Jak reprezentacja Polski będzie obchodziła Wielkanoc? Na razie nikt o tym nie wspominał. W zespole panuje pełna mobilizacja, ponieważ wszyscy zdajemy sobie sprawę ze stawki o jaką gramy. Na pewno sztab szkoleniowy przygotuje coś na niedzielne śniadanie, które mam nadzieję odbędzie się po zwycięstwie nad Serbami.