Włodarczyk dedykowała srebro z igrzysk nieżyjącej już Kamili Skolimowskiej, a pan?Krzysztof Kaliszewski: - Ten medal jest dla mojego dziadka Andrzeja Szukalskiego, bardzo dobrego człowieka, który zawsze chciał, abym i ja był taki sam. O jego śmierci dowiedziałem się 1 lipca, w trakcie trwania konkursu finałowego mistrzostw Europy w Helsinkach, gdzie Anita sięgnęła po złoto. Ubolewam, że nie mogłem przy nim być w ostatnich chwilach życia.W czwartek, 9 sierpnia, skończył pan 40 lat. Po wyglądzie widać u pana spore zmiany.- Zdecydowałem się na operację bariatryczną, którą przeprowadził dr prof. Krzysztof Pośnik. W krótkim czasie schudłem 75 kg i ważę obecnie niewiele ponad 100 kg. Drugi sukces to ukończenie Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego i Turystyki w Białymstoku. Dobrym duchem, który bardzo mi pomógł, był kanclerz dr Cezary Wysocki z tej uczelni, zresztą w której studiuje też Włodarczyk. Będąc sportowcem (rekord Kaliszewskiego w rzucie młotem wynosi 71,97), z nauką nie zawsze miałem po drodze, a teraz wreszcie zdobyłem wykształcenie.Wicemistrzostwo olimpijskie to większy wyczyn niż mistrzostwo świata?- Zgadzam się ze słowami Anity, bo wiem, że ona tak twierdzi. Nawet nasz niedoszły medalista w podnoszeniu ciężarów Marcin Dołęga, któremu powinęła się noga - bardzo mu współczuję, mówił, że oddałby wszystkie tytuły mistrza globu za jeden brąz z igrzysk.Włodarczyk miała szanse na złoto w niezaliczonym, bardzo dalekim rzucie?Tak, to było dalej od najlepszej próby Łysenko. W granicach 79 metrów, a może nawet ponad.Jakie błędy popełniła?- W trzecim obrocie złapał ją delikatny skurcz w łydkę, spóźniła się z nogami i - jak my to mówimy - młot ją przejechał. Dlatego znalazł się poza promieniem i próba nie mogła być zatwierdzona.Spodziewał się pan takiego przebiegu rywalizacji?- Sądziłem, że rzuty o medale będą bliższe. Tymczasem dziewczyny stanęły na wysokości zadania. Cieszy, że nie zostaliśmy w tyle. Nasz system przygotowań się sprawdził, szczyt formy przyszedł na IO.W pewnym momencie Włodarczyk spadła na czwarte miejsce...- Paradoksalnie, uspokoiłem się w tym momencie. Wiedziałem, że jeśli wyprzedzi ją któraś z Niemek, to Anita jeszcze bardziej się zmobilizuje i udowodni, kto tutaj rządzi.Jak pan reagował na zamieszanie z Heidler, która większość czasu spędzała na dyskusjach z sędziami.- W igrzyskach nie ma miejsca na takie skandale. Każdy sportowiec powinien walczyć na równych warunkach. Niewątpliwie wielki minus należy się organizatorom; przyznali jej dodatkowy, siódmy rzut, nie wyszedł jej najlepiej, więc zmierzyli wcześniejszy, który był niezaliczony. Przecież Niemka dokonała wyboru, decydując się na kolejną próbę. W tej sytuacji pokrzywdzona jest chińska zawodniczka.Jakie są możliwości Anity?- Ze względu na kontuzje musieliśmy ograniczyć w pewnym stopniu ćwiczenia na siłowni, aby nie nadwyrężać kręgosłupa. Dopiero niedawno zaczęła dźwigać duże jak na nią ciężary - do 160 kg w półprzysiadzie. Wiem, że one nie zwalają z nóg, bo rywalki mają takie na rozgrzewce, ale musimy bardziej się pilnować. Przy okazji dziękuję całemu sztabowi ludzi odpowiedzialnemu za przygotowanie Włodarczyk.Zapowiada ona, że za tydzień w Memoriale Kamili Skolimowskiej w Warszawie powalczy z Łysenko o przekroczenie 80 metrów.- To całkiem realne, co pokazał piątkowy konkurs. Nigdy wcześniej Anita nie miała takiej imponującej serii. Dwa najbliższe rzuty po 75 metrów, a pozostałe dalej. Weekend ma wolny, w poniedziałek wracamy do Polski, ale wieczorem zaplanowaliśmy trening funkcjonalny i siłownię, a od wtorku powrót do rzutów. W planach mamy mityngi m.in. w Berlinie i Rieti.Rozmawiał w Londynie Radosław Gielo