Trasa rowerowa z Tatranskiej Polianki do umieszczonego na wysokości 1670 m n.p.m. Domu Śląskiego budzi szacunek u rowerzystów górskich. Na siedmiu kilometrach trzeba pokonać 700 m różnicy wzniesień. - To najwyżej położony asfalt w Tatrach. Stan jego nawierzchni w kilku miejscach pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza na zjeździe w dół trzeba uważać, także z uwagi na ostre zakręty - opowiada Krzyś Graczyk. Góra ta stała się pasją jego życia. Po raz pierwszy zdobył ją 20 lat temu, w czerwcu 2000 r., z klubem narciarskim Yeti. Później Krzyś miał pod górkę i to ostro w swoim życiu, gdy w wieku 15 lat doznał udaru mózgu, po tym jak zasłabł na mecie Krakowskiego Biegu Sylwestrowego. Rehabilitacja kosztowała go sporo wysiłku, zajęła szmat czasu, ale nawet w jej trakcie z rowerem, w asyście najbliższych wracał w Tatry. I wytrwale podjeżdżał pod Dom Śląski, czy jak go nazywają Słowacy Sliezky Dom. Po udarze wrócił na słowacką górę w sierpniu 2006 r., choć nie był jeszcze w stanie samodzielnie zapiąć prawej stopy w pedale. Wobec tej trudności Tatry zamieniły się dla niego w Himalaje, ale podołał im! - Gdy po tamtej wyprawie wróciliśmy do domu, Krzyś któregoś wieczoru usiadł przy stole nad mapą, wskazał Śląski Dom i powiedział: "Wjadę tam sto razy". Wydało mi się to niemożliwe, a może nawet - wstyd powiedzieć - niepotrzebne. Zapytałem: "Czemu chcesz tam wjechać sto razy? Zresztą, to zbyt trudne". Odpowiedział: "Bo wierzę w siebie" - opowiada ojciec Krzysztofa, krakowski dziennikarz, felietonista Interii Roman Graczyk. Mówią, że wiara (także w siebie) góry przenosi. Pomaga też je zdobywać. W sobotę Krzyś wjedzie na swą ulubioną po raz setny, a stowarzyszenie Krzysiek Pomaga Pomagać zamierza uczcić ten fakt szczególnie. K. Graczyk zdecydował, że dedykuje 100. podjazd ś.p. Dawidowi Korneckiemu, który zginął w obronie narzeczonej, w 2013 r. przy ul. Grodzkiej w Krakowie. - Podczas wizyty na wojskowej części Cmentarza Rakowickiego przypadkowo poznałem matkę Dawida. Ona wie o mojej dedykacji - powiedział nam Krzyś. Czasem, gdy będziecie narzekać, że macie - jak to się teraz zwykło mawiać: "ciężary" lub "pod górkę" pomyślcie o Krzysztofie, który z niedowładem prawej strony pokonuje trasę z Tatrańskiej Polianki do Jeziora Velickiego. I robi to 100 razy.MiBi