- Drugą połowę zaczęliśmy dobrze, ale straciliśmy kolejną bramkę i ponownie wszystko runęło. Mieliśmy też pecha, były słupek i poprzeczka oraz niewykorzystane sytuacje - dodał pomocnik reprezentacji Polski. Panie Jacku, co dalej? Najgorszą rzeczą będzie, jeśli spuścimy teraz głowę i będziemy na siebie krzywo patrzyli. Trzeba spoglądać do przodu i wyciągnąć wnioski z tego spotkania. Przed nami teraz bardzo ciężki mecz z Niemcami. Kibice wspaniale Was dopingowali i zawiedli się. Kibiców było bardzo dużo, chyba dwie trzecie stadionu. W każdym momencie ich słyszeliśmy i za to im dziękujemy. Dobrze, że od nas się jeszcze nie odwrócili, ale zobaczymy jak będzie na meczu w Dortmundzie. Czy Ekwador zaskoczył Was czymś? Nie, niczym nas nie zaskoczył. Po utracie bramki chyba za bardzo chcieliśmy, a często w takich momentach właśnie nie wychodzi. Na drugą połowę wyszliście chyba bez pomysłu na odwrócenie losów meczu. Jak to bez pomysłu? Mieliśmy swoją taktykę, którą narzucił nam trener. Mieliśmy grać tak jak w pierwszej połowie. Niestety po utracie drugiej bramki wszyscy spuścili głowy i graliśmy znacznie gorzej. Dlaczego graliście tak mało skrzydłami? Tak się gra jak przeciwnik pozwala. Mieliśmy kilka dobrych sytuacji, ale niestety piłka nie chciała wpaść do bramki. Nie załamiecie się teraz? Mam taką nadzieję. Musimy wyciągnąć wnioski i nie dołować się wzajemnie. To byłaby najgorsza rzecz, jaką moglibyśmy zrobić. Patrzmy przed siebie. Od jutra przygotowujemy się do meczu z Niemcami. Andrzej Łukaszewicz, Gelsenkirchen. mundial2006.blog.interia.pl Zobacz OPIS meczu Zobacz TABELĘ Grupy A Zobacz galerię zdjęć