- Oczywiście, ostateczną decyzję pozostawiamy sportowcom i trenerom, bo oni najlepiej mogą ocenić swoje siły, ale części z nich zalecamy pozostanie w wiosce olimpijskiej. Chodzi o tych, którzy startują w sobotę, czyli nazajutrz po otwarciu, a nawet dwa dni później - powiedział Krzesiński. Nie jest jeszcze znana ostateczna liczba osób w ekipie "Biało-czerwonych", które w piątkowy wieczór przemaszerują na Stadionie Narodowym w brytyjskiej stolicy. Chorążym jest tenisistka Agnieszka Radwańska. - Trwają ustalenia z naszymi poszczególnymi związkami sportowymi. Komitet organizacyjny igrzysk narzucił nowy system i dlatego w ceremonii wezmą udział przede wszystkim zawodnicy oraz niewielka liczba osób współpracujących. To zostało określone bardzo wyraźnie - przyznał zastępca Andrzeja Kraśnickiego. Krzesiński poinformował, że wyjście polskich sportowców z wioski olimpijskiej nastąpi 27 lipca o godz. 21.00. - Przemarsz na stadion nie jest długi - 800 metrów. Wejście pierwszych reprezentacji na paradę rozpocznie się o 23.00. Słyszałem, że wszystko ma się zakończyć pół godziny po północy - stwierdził medalista IO w turnieju drużynowym florecistów z Barcelony (brąz) i Atlanty (srebro). Sekretarz generalny PKOl dodał, że reprezentanci Polski chwalą sobie, póki co, pobyt w wiosce londyńskiej. - Zdarzają się jakieś drobne problemy, ale trudno, aby ich nie było w ponad 400-osobowej grupie ludzi. Oczywiście, nie wszyscy przebywają tu jednocześnie, bo niektórzy będą wyjeżdżać z igrzysk, a inni dopiero tutaj przyjadą. Florecistka Karolina Chlewińska nie miała na akredytacji odpowiednich znaczków i nie mogła skorzystać ze stołówki olimpijskiej, ale ta sprawa została szybko wyjaśniona. Cieszymy się, że nie ma żadnych kontuzji po pierwszych treningach na obiektach i oby tak pozostało do końca - dodał. Władze PKOl, na czele z prezesem Andrzejem Kraśnickim i Krzesińskim, a także inni szefowie narodowych federacji z całego świata, mieszkają na zaproszenie MKOl w tzw. hotelu olympic family. - W wiosce wszystko jest pod kontrolą szefowej misji Marzenny Koszewskiej i jej współpracowników. Dbają o naszych sportowców - zapewnił sekretarz generalny. Polscy sportowcy mieszkają w trzech wioskach - głównej, położonej w Parku Olimpijskim, oraz dwóch satelickich: wioślarsko-kajakarskiej i żeglarskiej. - W Londynie czasowo poza wioską przebywać też będą tenisiści i kolarze górscy. Chodzi o to, aby nie tracili po dwie godziny i więcej na dojazd na miejsce zawodów. Ale już im i szkoleniowcom zostawimy decyzję, kiedy przeniosą się do mieszkań w pobliżu swych aren, np. Wimbledonu. Nie chcemy ingerować w ich sprawy - ocenił Krzesiński, który walczył też na trzeciej olimpiadzie, w Sydney. - W Londynie czujemy się jak w Polsce, nie ma sklepu, restauracji czy hotelu, w którym nie spotkalibyśmy jakiegoś rodaka. Nas łatwo rozpoznać, bo chodzimy w strojach narodowych. Jesteśmy przez wszystkich pozdrawiani - zakończył. Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!