Pomysłowość i determinacja to jedne z tych cech, które w czasie trapiącej niemal cały świat pandemii koronawirusa, są niezwykle przydatne w osobowości sportowców. Zamknięte obiekty sportowe nie oznaczają przecież urlopu od treningów, czy nawet rezygnacji z uprawiania sportu na wysokim poziomie. Formę trzeba o ile nie budować, to przynajmniej starać się ją utrzymać. Jeśli jest wystarczająco dużo miejsca, a nade wszystko na koncie zawodowców liczby zgadzają się na tyle, żeby zapewnić sobie zastępczą formę treningu, wymówki nie istnieją. Alistair Brownlee - podwójny mistrz olimpijski oraz dwukrotny mistrz świata w triathlonie wpadł na pomysł, aby w obliczu zamkniętych pływalni, swoją własną pływalnię urządzić sobie w domu. Jak? W XXI wieku wiele jest możliwe. Sportowiec basen zainstalował sobie w garażu. "Po prostu robię, co mogę i zawsze działałem w ten sposób, przestrzegając wszystkich wytycznych. Działa to na podobnych zasadach jak zwykłe pływanie. To tak, jakby płynąć pod prąd w szybkim nurcie rzeki" - powiedział 31-latek, który każdego ranka pływa w ten sposób około 45 minut. Brytyjczyk pływa codziennie od ósmego roku życia. Triathlonową pasję dzieli razem ze swoim bratem. Świat sportu zapamiętał ich przede wszystkim z heroicznego finiszu podczas Pucharu Świata ITU w Meksyku. Jonathan Brownlee był wówczas liderem zawodów, ale jego stan wskazywał jednoznacznie, że na ostatniej prostej będzie musiał się poddać. Słaniającego się na nogach brata pod ramię złapał właśnie Alistair. Tym samym zrezygnował ze zwycięstwa na rzecz zawodnika, który wykorzystując niepowtarzalną okazję, minął rodzeństwo. Dopełniając heroicznego wyczynu, Alistair pchnął brata na metę jako pierwszego. Dzięki temu ten ukończył zawody tuż przed nim na drugim miejscu.