Po trzech konkursach PŚ Małysz zajmuje 11. miejsce w klasyfikacji generalnej mając na koncie 83 punkty. Pozostałym naszym reprezentantom: Kamilowi Stochowi, Marcinowi Bachledzie, Maciejowi Kotowi i Piotrowi Żyle w ogóle nie udało się zdobyć pucharowych punktów. "Jestem trochę rozczarowany, ale denerwować się nie mogę, bo to nie pomoże skoczkom. Wierzę w nich i muszę im to pokazać. Poza tym wiem, że ich kryzys to moja wina. Popełniłem błąd w przygotowaniach. Przepraszam" - powiedział trener polskich skoczków Hannu Lepistoe w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". "Przesadziliśmy z obciążeniami podczas ostatniego zgrupowania przed startem Pucharu Świata. I nie chodzi tu tylko o liczbę skoków, czy godzin spędzonych na siłowni. Każdy trener wie, że są pewne limity obciążeń, których nie powinno się przekroczyć. Do sumy wysiłku każdego zawodnika wlicza się wiele czynności, także wchodzenie po schodkach na skocznię, z nartami na plecach. My, trenerzy każdy taki spacer musimy brać pod uwagę. I ja też brałem, ale nie zapaliło mi się czerwone światełko. Nie zwróciłem uwagi na to, że Zakopane było skute lodem, przez co wspinanie się na skocznie w obuwiu narciarskim kosztowało zawodników znacznie więcej sił. To moim zdaniem główna przyczyna tego, że teraz są przygaszeni nie potrafią wydobyć z siebie maksymalnej energii" - tłumaczył fiński szkoleniowiec. "Trzeba osiągnąć poziom sprzed Zakopanego. Sprawa jest delikatna, bo teraz łatwo przesadzić w drugą stronę. Zawodnicy dostali trochę więcej luzu, ale powoli musimy wrócić do normalnego reżimu treningowego, by nie zgaśli w końcówce sezonu. W porównaniu do Kuusamo widziałem w Trondheim pewien postęp - głównie na treningach - i sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze, by zażegnać kryzys" - podkreślił Lepistoe.