Trener Łukasz Kruczek tak podsumował zawody: - Dzisiejszy wynik jest wyjątkowy, choć czujemy lekki niedosyt, bo mieliśmy nadzieję że przynajmniej uda się zachować miejsca z pierwszej serii. W finale zawodnicy popełnili kilka błędów technicznych, a ja taktycznych. Trzeba było inaczej zagrać z belkami. Natomiast chłopaki głównie spóźniali swe skoki i jak my to mówimy za krótko się odbijali - stwierdził. Trener nie uważa, że na słabszych skokach w drugiej serii zaważyły emocje. -Nie kładł bym tego na karb odporności psychicznej. Nerwy czy stres występują zawsze, czy to w pierwszej serii czy w drugiej. Po prostu zawodnicy nie powtórzyli bardzo dobrych skoków z pierwszej serii. Oddali średnie skoki, a takie na takim poziomie po prostu nie wystarczają. Szczególnie przy tym systemie które powoduje większą rotację zawodników można bardzo dużo stracić, albo bardzo dużo zyskać - wyjaśnił. Kruczek zauważył też, że Adam Małysz ponownie przegrał z Simonem Ammannem tylko punktacją, skacząc dalej od Szwajcara. - To prawda, ale jesteśmy coraz bliżej. Dystans się zmniejsza. Tu sporą rolę może odegrać taktyka. W pierwszej serii zagraliśmy obniżając rozbieg Adamowi. A Simon pojechał z tego samego. Obaj skaczą bardzo równo, obaj są faworytami przed kolejnym konkursem a ten się właściwie rozegrał tylko między nimi dwoma. Nie powiem, że Adam nie ma już szans na zwycięstwo w turnieju, ale Simon dziś znów powiększył przewagę. Choć tylko o troszkę. Największa różnica była w Hinterzarten - zakończył szkoleniowiec