W niedzielę w czołowej dziesiątce uplasowało się trzech Polaków, co zdarzyło się po raz drugi w historii. Adam Małysz zajął trzecie miejsce, Stefan Hula uplasował się na siódmej pozycji, a Kamil Stoch - na dziewiątej. Poprzednio biało-czerwoni takiego wyczynu dokonali 27 stycznia 1980 w Zakopanem, kiedy wygrał Piotr Fijas, drugi był Stanisław Bobak, a na piątym miejscu zawody ukończył Tadeusz Pawlusiak. "Te wyniki [niedzielne - PAP] na pewno dodadzą zawodnikom dużo pewności siebie. Idzie to wszystko powoli, ale jednak do przodu, w dobrym kierunku" - powiedział cytowany na stronie PZN Kruczek. Jego zdaniem, niedzielny konkurs pokazał, jak wiele - mimo zmiany zasad punktacji - zależy od warunków atmosferycznych, a szczególnie wiatru. "Wiatr decydował o przebiegu konkursu. Myślę, że jury postąpiło słusznie, że nie kombinowało podczas pierwszej serii z rozbiegiem. Nie było z tego powodu jakiegoś większego niepokoju" - dodał. Zmienny wiatr sprawił, że czołowe pozycje zajmowali zawodnicy niżej notowani, którzy skakali we wczesnej fazie zawodów. Skorzystał na tym m.in. Stefan Hula, który na półmetku był czwarty, a ostatecznie zajął siódmą pozycję. "Wyniki Stefana są efektem właściwej koncentracji. To nie jest tak, że nagle coś się w nim zmieniło. Cały czas pracujemy i naprawdę między skokami mniej udanymi i bardzo dobrymi jest cieniutka granica. Wystarczy inaczej o kilka stopni ułożyć ciało i już leci się 15 metrów bliżej. Decydują detale, ale są one bardzo istotne" - wyjaśnił. Kruczek nie ukrywa, że termin mistrzostw Polski rozpoczynających się 22 grudnia (kolejne konkursy 23 i 26) utrudni przygotowanie do Turnieju Czterech Skoczni. "Treningi przydałyby się bardzo. Mistrzostwa Polski niezbyt pasują nam w tym momencie. Ale skoro są, to zawodnicy będą w nich startować. Kto i w których konkursach, to już kwestia klubów. Dajemy im wolną rękę. Nie ma przymusu startu. Czeka nas bardzo ciężki okres podczas Turnieju Czterech Skoczni i ważne, aby kadrowicze złapali wcześniej trochę świeżości" - dodał. Mistrzostwa Polski też mają swoje plusy - będą wskazówką przy ustalaniu składu reprezentacji na Turniej Czterech Skoczni. "Myślę, że w trakcie MP wykrystalizuje się skład na TCS. Chcemy porównać wszystkich kadrowiczów, bo np. w Turcji w Pucharze Kontynentalnym bardzo dobrze skakał Rafał Śliż. Jego też bierzemy pod uwagę" - stwierdził Kruczek. Do Oberstdorfu polska ekipa ruszy 27 grudnia. Dwa dni później odbędzie się tam pierwszy konkurs 59. edycji TCS.