Kwalifikacje do sobotniego konkursu pierwotnie miały się odbyć w piątek późnym popołudniem, ale z powodu opadów śniegu i silnego wiatru zostały przełożone na sobotę. Również w sobotę w Harrachovie padał jednak śnieg, ale mimo wszystko organizatorzy zdecydowali o przeprowadzeniu zarówno treningu jak i kwalifikacji. W kwalifikacjach najlepiej z Polaków spisał się Kamil Stoch, który był 19., 20. miejsce zajął Stefan Hula, Marcin Bachleda - 24., Dawid Kubacki - 26, Krzysztof Miętus - 37. Adam Małysz, który w kwalifikacjach startować nie musiał, w swoim skoku uzyskał 122 m. Zdaniem Kruczka największą loterią na skoczni jest obecnie to, ile śniegu spadnie w tory startowe przed skokiem. - Nie wiadomo jak komu odmiotą rozbieg, a to ma olbrzymie znaczenie dla prędkości. Gdy w torach leży śnieg, to szybkość spada diametralnie. Wiatr nie jest w tym wypadku takim wielkim problemem. Pogoda nie ma się niestety poprawić - mówił szkoleniowiec. Prognoza na popołudnie zapowiada jednak jeszcze mocniejsze opady śniegu i silniejszy wiatr. W opinii trenera poranne skoki Polaków były porównywalne, a nawet lepsze od tego co zaprezentowali przed weekendem na skoczni w Szczyrku. - Cieszy, że Dawid Kubacki i Krzysiek Miętus zebrali się do życia, Marcin Bachleda i Stefan Hula pokazali to co widzieliśmy już wcześniej, a punkty Kamila Stocha powinny być już pewne. Jednak w jego wypadku nie interesują nas już drobne punkciki, tylko trzeba zabierać się do solidnego punktowania - dodał. Pytany o stan zdrowia Adama Małysza Kruczek odpowiedział, że miał on problemy z kolanem, ale cały czas prowadzone są specjalne zabiegi i "teraz jest już dobrze". Początek sobotniego konkursu zaplanowano na 16, ale z powodu złych warunków atmosferycznych był przesuwany dwa razy. Ostatecznie został przeniesiony na niedzielny poranek. Zawody mają się rozpocząć o godzinie 9.30. Pogoda przeszkodziła wcześniej już w rozegraniu serii próbnej, która miała się zacząć o 15. W górach od samego rana pada gęsty śnieg i wieje silny wiatr.