- Jestem zażenowany tymi wypowiedziami. Nie będę się zniżał do poziomu Kuttina. Naprawdę nie rozumiem go. Sam nas uczulał, żeby nie biegać z problemami do prasy, żeby załatwiać je we własnym gronie. Po czym zaatakował mnie publicznie. Bez sensu - stwierdził drugi trener polskiej kadry skoczków. Kruczek przyznał się jednak, że popełnił jeden poważny błąd. - Najpierw porozmawiałem z profesorem Żołędziem na temat jego powrotu do kadry, a dopiero później poinformowałem o tym Kuttina. Heinz miał o to wielkie pretensje, ale wyjaśniliśmy to sobie i wydawało się, że wszystko jest OK. A moja rola polegała między innymi na tym, żeby być łącznikiem między Kuttinem a PZN. I wypełniałem ją lojalnie, nie byłem żadnym intrygantem - dodał Kruczek.