- Do medalu zabrakło tylko 5 metrów. - Może aż pięć metrów, choć jednak nie, powiedziałby raczej, że to tylko 5 metrów. Japończycy zabrali nam brązowy medal skokiem Okabe, który wykorzystał dobre warunki, a że potrafi fantastycznie latać to odskoczył. - Najlepszym zawodnikiem w naszej kadrze był Stefan Hula. Czyż to nie dziwne? - Była to dla nas miła niespodzianka. Stefan mocno się zmobilizował i można powiedzieć, że to były najlepsze skoki w jego życiu. - Czy nie pluje Pan sobie w brodę, że nie postawił Pan na niego w konkursie indywidualnym? - Ten konkurs indywidualny był troszkę wypaczony, więc i Stefan mógł skoczyć przyzwoicie, ale mógł też mieć gorszy wynik. Na pewno pomogła mu dziś świeżość, bo ci zawodnicy, którzy startowali tu cały czas, nie mieli tak dobrych rezultatów. - Kamilowi Stochowi chyba zabrakło świeżości. - Chyba tak, ale pamiętajmy, że on pół roku walczył z kontuzją i nie jest tak wytrenowany jak pozostali zawodnicy. - To mały sukces Pana, jako trenera. - Jestem zadowolony, bo po cichu mówiliśmy sobie, że jest szansa zająć dobre miejsce. Na treningach widziałem, że chłopcy skaczą dobrze i są w czołówce. Jednak co innego skoki treningowe, a co innego w zawodach, dlatego cieszę się z tego, co dziś pokazali. Jestem z nich dumny. - To jak uczcicie to dobre miejsce? - Nie ma czasu na świętowanie, zaraz się pakujemy i po dekoracji jedziemy do Wisły, gdzie będą skakali Rafał Śliż i Stefan Hula. - To może coś "małego" w samochodzie w ramach świętowania? - Może, ale to naprawdę coś małego i nie dotyczy to kierowców (śmiech).