- Czytałem w gazetach, że zachowałem się w walce z Gontiukiem jak frajer - powiedział Krawczyk w "Przeglądzie Sportowym". - Szefowie naszej ekipy olimpijskiej mieli o mnie identyczne zdanie. To było dla mnie bardzo bolesne przeżycie. Takich krzywdzących opinii było bardzo dużo. Teraz wiem, na kogo mogę liczyć, a na kogo nie. Po powrocie do domu oglądałem swoje niektóre walki i wiem, że zrobiłbym to samo, nie wycofałbym się z ataku na Gontiuka w ostatnich sekundach - stwierdził judoka Czarnych Bytom. Dzięki silnej woli Krawczyk wychodzi z kryzysu psychicznego. - Sztaby psychologów, którzy pracują z zawodnikami, nie są mi potrzebne. Ci ludzie zamieniają sportowców w maszyny. Sam muszę się uporać ze swoim problemem - podkreślił. Mimo niepowodzenia w stolicy Grecji Krawczyk nie zamierza kończyć kariery. - Na razie dałem sobie trochę luzu. Jednak nie myślę o zakończeniu kariery. Mam jeszcze coś do udowodnienia - twierdzi.