Fajdek nie gryzł się w język odnosząc się do miejsca zajętego przez siebie w 88. Plebiscycie Przeglądu Sportowego na najlepszego polskiego sportowca. Z kolei dziś za pośrednictwem mediów społecznościowych zwrócił się z podziękowaniami do wszystkich, którzy oddali głosy na lekkoatletów. Do wypowiedzi pięciokrotnego mistrza świata w rzucie młotem odniósł się legendarny Władysław Kozakiewicz, który skrytykował 33-latka. "Kiedyś nazwałem go miękiszonem i do dzisiaj mi to pamięta. Ja jednak mówię, co myślę. Wydaje mi się, że osiągnąłem w sporcie na tyle dużo, że młodsi koledzy nie powinni się obrażać na takie słowa. Nie rozmawiamy ze sobą, bo on nie przyjmuje do siebie żadnej krytyki. Zresztą im dłużej patrzę na jego karierę, tym bardziej jestem przekonany, że miałem wówczas rację. Nie wszystko funkcjonuje u niego tak, jak powinno" - powiedział Kozakiewicz, cytowany przez WP Sportowe Fakty. Kozakiewicz mówi wprost. "Ma pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie" Mistrz olimpijski z Moskwy uważa również, że Fajdek powinien być bardziej krytyczny wobec samego siebie oraz, że kibice pamiętają mu rozczarowujące występy na igrzyskach olimpijskich. "On ma ciągle pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie. Powinien zachować się jak mężczyzna, przyjąć to na klatę i wyciągnąć wnioski na przyszłość. W minionym roku mieliśmy wiele sukcesów. Fani mieli prawo sklasyfikować je wedle swojego uznania. Zresztą moim zdaniem, wielu ludzi pamięta mu wpadki podczas igrzysk, gdzie jechał jako faworyt, a potem tak się stresował, że starty kończył fatalnymi wynikami" - dodał. Z kolei proponowane przez Fajdka zmiany w regulaminie plebiscytu, Kozakiewicz uważa za bezsensowne, wyrażając nadzieję, że do takowych nigdy nie dojdzie. "Takie zmiany zupełnie nie mają sensu i mam nadzieję, że nigdy do nich nie dojdzie. W plebiscytach zawsze będzie wygrywał najpopularniejszy sportowiec, bo nie ma szans, by zmierzyć sukcesy wszystkich zawodników jedną miarą, która będzie uznana za całkowicie obiektywną" - zakończył.