Obserwatorzy tego meczu podkreślają, że gdyby nie Kowalewski, to spotkanie zakończyłoby się wygraną ukraińskiego zespołu. Popisy polskiego bramkarza z trybun oglądał właściciel Chelsea Londyn Roman Abramowicz. - Rzeczywiście widziałem go w loży honorowej wśród zastępu bardzo ważnych osobistości - powiedział Kowalewski w "Przeglądzie Sportowym". Bardzo dobra gra Kowalewskiego nie umknęła selekcjonerowi reprezentacji Polski Pawłowi Janasowi, który prawdopodobnie na mecz towarzyski z USA powoła nie trzech, a czterech golkiperów. - To oczywiste, że z Amerykanami może zagrać góra dwóch, ale pozostali też nie będą marnować czasu. Trzeba się przecież spotkać, podyskutować - stwierdził trener bramkarzy Jacek Kazimierski. - Pamiętam, co powiedział Janas na kadrze w listopadzie: rywalizacja o miejsce na mundial będzie trwała do maja. Trzymam się tego i nie będę rozpaczał, gdy jednak nie zostanę powołany na mecz z USA. Ale argument, że nie jestem w wysokiej formie odpada. Bo przecież jestem - podkreślił Kowalewski.