Najdroższy transfer tego lata budził w zasadzie niewielkie wątpliwości. Stworzonemu do gry w Barcelonie Davidowi Villi można było zarzucić tylko tyle, że przynajmniej o rok za późno ruszył się z Walencji. Imponująca liczba 120 bramek dla klubu z Mestalla zamieniła się w zaledwie jedno trofeum - Puchar Króla, który Villa zdobył już wcześniej w Saragossie. Łatwo sobie wyobrazić głód klubowych sukcesów z jakim mistrz świata i Europy przybył do Barcelony. Dziennikarze od razu wzięli go w obroty. Zapytali: jakie stadiony u boku Messiego, Xaviego i Iniesty chce zdobyć? Villa odpowiedział, że ponad wszystko cieszy go perspektywa frajdy, którą dostarczą mu mecze na Camp Nou. Rozegrał ich sporo - czasem z sukcesami, zawsze jednak będąc po "niewłaściwej" stronie. Uważa, że żaden inny zespół na świecie w takim stopniu jak Barcelona nie potrafi zabawić się kosztem gości. Kiedy Katalończycy zaczynali swoją grę, boisko Camp Nou wydawało mu się dwa razy większe niż w rzeczywistości, a czas mijał tak wolno, że mógł dokładnie policzyć uderzenia skołatanego serca. Teraz wszystko miało się zmienić. W pierwszym meczu sezonu na Camp Nou Barca zabawiła się kosztem Sevilli (4-0) zdobywając Superpuchar. Na inaugurację ligi pojechała do Santander wygrywając z Racingiem gładko 3-0. Już po pierwszej kolejce zaczęły się debaty, że w lidze w ogóle nie ma rywali. Jose Mourinho podkreślał na każdym kroku: "buduję Real od zera", a nawet niezbyt skromny z natury obrońca "Królewskich" Sergio Ramos ogłaszał, iż jest za wcześnie, by on i koledzy z Madrytu porównywali się do dzieła skończonego, jakim jest drużyna Pepa Guardioli. W ligowym debiucie w Barcy Villa zdobył swojego 140. gola w Primera Division, w ankiecie "Marki" internauci przewidywali, że w wyścigu po tytuł króla strzelców wyprzedzi nawet Leo Messiego (34 bramki w poprzednim sezonie). W tej podniosłej atmosferze zbliżał się pierwszy ligowy mecz "El Guaje" na Camp Nou poprzedzony męczącą podróżą do Buenos Aires, gdzie w reprezentacji zagrał połowę sparingu z Argentyną. Długie 45 minut, po których miał pobić rekord Raula (44 gole dla Hiszpanii), tymczasem "La Roja" przegrywała 0-3 (skończyło się 1-4). Niespodziewanie w swoim ligowym debiucie na Camp Nou Villa bawił się fatalnie przez całe 90 minut. Beniaminek Hercules Alicante pokonał 2-0 drużynę, która w poszukiwaniu idealnych rozwiązań na środku ataku wydała w 12 miesięcy 90 mln euro. Najpierw Samuela Eto'o zmienił Zlatan Ibrahimovic (50 mln), a niedawno klub z Katalonii zapłacił 40 mln, by Szweda zastąpić Villą. Nie wiem czy wychodząc na obiekt Ceseny Ibrahimovic wiedział o sensacyjnej porażce zespołu Pepa Guardioli - trenera, z którym w ostatnich miesiącach nie zdołał dojść do ładu i, którego wini za fiasko swojej katalońskiej misji. Szwed miał być bardzo skoncentrowany na debiucie w Milanie - kibicom obiecał przecież, że z nim, oraz brazylijskim trio Robinho, Pato, Ronaldinho 'Rossoneri" zdobędą wszystkie trofea, bo są silniejsi od Interu. Na inaugurację sezonu Milan wygrał 4-0 (jeszcze bez Robinho i Ibry) zostając pierwszym liderem Serie A. Wyprawa do Ceseny, już z nowymi gwiazdami, mogła mu się wydawać misją banalną. Chcąc podbijać Europę, trudno bać się beniaminka. Debiut Szweda był jednak koszmarny: Milan przegrał 0-2, a on bezproduktywnie tkwił 90 minut w pobliżu pola karnego. Zawalił nawet wtedy, gdy nieśmiertelny Filippo Inzaghi wywalczył dla gości "jedenastkę." Tymczasem małomówny Samuel Eto'o zdobył bramkę w meczu z Udinese, która pozwoliła Interowi pokazać plecy sąsiadowi z Mediolanu. Eto'o odszedł z Camp Nou, by zrobić miejsce dla Ibrahimovica, Ibrahimovic odszedł, by ustąpić miejsca Villi. W Milanie z kolei transfery Ibrahimovica i Robinho wymusiły odejście Huntelaara i Borriello. Pierwszy poszedł do Schalke, by grać u boku Raula Gonzaleza i ... właśnie przegrali trzeci mecz w sezonie (0-2 z Hoffenheim). Jeszcze gorsza rzecz przytrafiła się na starcie Marco Borriello - Roma doznała najwyższej ligowej porażki od 61 lat ulegając Cagliari 1-5. Za szczęściarza można uważać Alessandro del Piero, który w meczu z Sampdorią (3-3) obchodził 17 lat związku ze "Starą Damą". Debiutował w Juventusie 12 września 1993 roku, od tamtej pory zdobywając 275 goli. Na inaugurację sezonu przebudowane "Juve", które oddało do Herculesa Alicante Davida Trezegueta przegrało z Bari i po dwóch kolejkach ma punkt. Zdecydowanie za wcześnie twierdzić, że wielkie wędrówki znanych napastników były pozbawione sensu. Nawet jeśli nie spełnią sportowych oczekiwań - istotą handlu nie jest stabilizacja, ale nieustanny obrót i ruch w interesie. Wśród kibiców transfery wywołują ogromne emocje. W Katalonii Villa był graczem najbardziej oczekiwanym, fani Milanu wściekli do niedawna na Silvio Berlusconiego, po zakupie Robinho i Ibrahimovica przynieśli na San Siro transparent dziękując mu za spełnione marzenia. Do pełni szczęścia jeszcze daleko. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego