Korzeniowski złożył rezygnację w piątek. Czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie sportowym pracował w TVP od 2004 r. Był nie tylko dyrektorem Redakcji Sportowej TVP, ale też szefem TVP Sport HD, kierował też Centrum Programów Wyspecjalizowanych dla Zagranicy, podlegały mu też kanały tematyczne TVP: Kultura, Polonia, Historia i Sport. INTERIA.PL: Wydawać się mogło, że w TVP idzie panu jak z płatka - wprowadzenie na rynek kanału TVP Sport, profesjonalna obsługa igrzysk w Pekinie, nabycie praw do transmitowania meczów MŚ w RPA, a także tych w Brazylii, w 2014 roku, a przede wszystkim wygrany wyścig o Euro 2012. Skąd taka dramatyczna decyzja o nagłym odejściu z TVP? Robert Korzeniowski, były szef sportu w TVP:- Dramatyzmu w tym nie było żadnego. Każdy plan jest w którymś momencie zrealizowany i trzeba go potraktować jak rzecz zamkniętą. Do tego dochodzą plany życiowe - ja nigdy nie mówiłem, że chcę całe życie pracować w TVP. Wręcz przeciwnie, mówiłem, że chcę działać jak najszerzej w sporcie i w biznesie. Dlatego moje odejście nie powinno być dla nikogo zaskoczeniem. Jeśli ktoś mnie zna, to wie, że we właściwym momencie potrafię szybko przejść na nowe pole działania. Równie dobrze po igrzyskach w Atenach mogłem startować jeszcze rok. Pewnie zdobyłbym jakiś medal, trochę pieniędzy, ale pytanie: po co? Chciał pan odejść w świetle reflektorów, a nie wtedy, kiedy one zgasną? - Przede wszystkim doszedłem do takiego punktu, w którym stwierdziłem, że warto zmienić obszar działania, by wykorzystać moje doświadczenie. Cieszę się z pięciu lat spędzonych przy Woronicza. Może zabrzmi to nieskromnie, ale jestem dumny z tego, co mi się udało dokonać w TVP. Fakty są takie, że to wszystko - wprowadzenie TVP Sport i TVP Sport HD, wygranie wyścigu po MŚ 2010, 2014 i Euro 2012 - się stało i ja się niebywale cieszę z tego, że TVP Sport czy sport w TVP mogą sobie poradzić beze mnie. Instrumenty są oddane ludziom, zostawiam świetny zespół, uważam, że najlepszy zespół dziennikarski w Polsce, bardzo wiele mu zawdzięczam. Z wielką radością na pracę tego zespołu będę spoglądał już z zewnątrz. Co było pańskim największym sukcesem, a co największą porażką w TVP? - Największym sukcesem była realizacja transmisji z Pekinu, możliwa tylko dzięki uruchomieniu kanału sportowego, a także kanału HD. To jest coś, co było moim znakiem firmowym i właściwie taki miałem cel, wchodząc do telewizji. Potem udało się jeszcze zakupić licencję na transmisję z meczów Euro 2012. Te trzy rzeczy: kanał TVP Sport, Pekin, Euro 2012, w połączeniu z kolejnymi mundialami, które mamy, pozycjonują firmę wysoko na bardzo długie lata. - Porażka? Trudno mówić o jakiejś osobistej. To są raczej porażki korporacyjne. Bardzo bolało mnie, gdy traciliśmy prawa do Ligi Światowej, gdy nie mogliśmy pozyskać kolejnych mistrzostw świata w siatkówce. Przy tych imprezach Polsat był stacją preferowaną i taka polaryzacja forująca konkurencyjną stację była bardzo wyraźna. Czuł pan pewnie niedosyt, jeśli chodzi o obecność sportu na antenach TVP1 i TVP2? - Patrzmy na to nieco szerzej: gdyby nie te instrumenty, które utworzyłem - TVP Sport i TVP Sport HD - to tendencja byłaby dla sportu jeszcze gorsza. Spójrzmy na to, jak wygląda rynek: jest internet, są kanały tematyczne płatne i bezpłatne. Podjąłem działania, które spowodowały, że sport nie tylko nie zmniejszył, ale zwiększył swoją obecność w TVP. - Na antenach TVP 1 i TVP2 obecne będą tylko wielkie wydarzenia i ten kierunek się nie zmieni. Kibic głosuje pilotem. Gdy przychodziłem do TVP, firma nie miała w ogóle piłkarskiej ekstraklasy. Dzisiaj malkontenci mogą mówić: "Dlaczego pokazujecie tylko cztery mecze w sezonie"?. A ja się pytam: Gdzie były te cztery mecze, gdzie był magazyn "Szybka Piłka" przed trzema, czterema laty? Gdzie były bramki w serwisach informacyjnych TVP? Gdzie były obsługiwane ligi krajowe: hokej, żużel, koszykówka? Gdzie będzie pana można teraz spotkać poza "Na Rynek marsz!" i "Cracovia Maratonem", które to imprezy pan organizuje? - W najbliższym czasie pojawię się na Biegu Sylwestrowym w Krakowie. Poza tym najbliższy czas poświęcę na przegrupowanie sił, złapanie chwili oddechu, na wyjazd na urlop. Będę się też szykował do rozwoju nowych planów. Szczegółów jeszcze nie mogę zdradzić. Rozmawiał: Michał Białoński