Polak zajął drugie miejsce w swoim wyścigu eliminacyjnym i osiągnął rezultat 1.55,21. Był to piąty wynik eliminacji. Najlepszy czas uzyskał Amerykanin Michael Phelps - 1.53,70. - Wynik jest dosyć dobry, ale zobaczymy jak sytuacja będzie wyglądała rano. Wstanę na pewno wcześnie, żeby się dobrze obudzić. W poniedziałek miałem z tym problem. Położę się wcześniej, tak o 23 i pośpię pewnie do ósmej. W trakcie wyścigu pierwsze sto metrów popłynę mocno, ale nie za mocno. Zaatakuję tam gdzie zawsze - między 125 a 150 metrem - wyjaśnił Korzeniowski. - Śledzę wyniki Phelpsa, ale chciałbym, żeby ktoś go pokonał. Największa szansa była w poniedziałkowej sztafecie, ale Francuzom się nie udało. Jestem jednak przekonany, że Phelps przejdzie do historii jako najlepszy sportowiec w historii olimpiad" - dodał. Korzeniowski, w obliczu notorycznych problemów ze strojami Diana, jakie trapią polskich pływaków, w swoim najważniejszym starcie zdecydował się popłynąć w kostiumie innej firmy. Nie wyjawił jednak jej nazwy - powiedział tylko, że to "teoretycznie najszybszy strój". - Mam tylko jeden egzemplarz. Nie wiem czy wystartuję w nim w półfinale - musi wyschnąć, a przy tej wilgoci nie będzie to proste. Zrobię jednak wszystko, żeby go mieć - w ruch pójdą suszarki. Może jednak uda się załatwić drugą sztukę. Od starego kostiumu różni się wypornością i jest to odczuwalne. Trochę szkoda, że robi się zamieszanie z powodu kostiumów - zawodnicy zastanawiają się czy mają najlepszy strój - to robi burzę w głowie - ocenił Korzeniowski.