Stopniowe "odmrażanie" sportu w poszczególnych krajach sprawia, że w kibicach rodzi się nadzieja, że przy odrobinie cierpliwości, wkrótce wszystko wróci do normy. Nie sposób jednak podać konkretne daty, gdy znów tłumy wypełnią areny sportowe. Sport, podobnie jak wiele innych dziedzin życia społecznego, najlepiej opisuje teraz słowo "nie wiem". Według doradcy do spraw zdrowia publicznego Światowej Organizacji Zdrowia, sport na mniejszą skalę może jako pierwszy powrócić do normalności. Pomimo tego, że największy nacisk w debacie publicznej kładzie się na największe wydarzenia, pierwszeństwo faktycznie zyskają sobie mniejsze imprezy o charakterze lokalnym. Brian McCloskey, który kwestiami zdrowia zajmował się podczas igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku, zaznaczył, że kluczowa jest tutaj logistyka sportu. "Im większy mecz, tym bardziej skomplikowane będą działania łagodzące, a zatem mniej prawdopodobne jest, że można je bezpiecznie wdrożyć. Wydarzenie, które obejmuje wiele podróży po całym kraju lub między krajami, jest znacznie bardziej skomplikowane. Impreza lokalna, czy miejscowa społeczność futbolowa lub biegowa. O wiele łatwiej jest sobie to zobrazować. Większe wydarzenia będą wyzwaniem tego lata" - powiedział McCloskey dla BBC. Zdaniem eksperta, gra w piłkę nożną za zamkniętymi drzwiami zmniejszyłaby ryzyko przenoszenia wirusa przez tłumy. Nadal istnieje jednak ryzyko dotyczące przestrzegania zasad przez społeczeństwo. "Przypuszczam, że z punktu widzenia Premier League istnieje niewielkie ryzyko, że w pewnym sensie oznacza to dla ludzi, iż zdobycie pieniędzy jest ważniejsze od kibiców. Musimy poradzić sobie również z tym aspektem odbioru publicznego" - dodał. AB