Informację o powrocie kibiców na stadiony u naszych południowych sąsiadów podała telewizja RTVS. Pisał o tym również portal sportnet.sme.sk. Mecze z trybun fani na Słowacji będą mogli oglądać już od 27 kwietnia. Liczba widzów nie może jednak przekroczyć 25 proc. całkowitej liczby miejsc siedzących na danym obiekcie. Jednocześnie, według ostatnich doniesień, liczba fanów maksymalnie może osiągnąć pułap 2000 osób na zewnątrz i 1000 w przypadku sportów halowych. Powrót widzów dotyczy przede wszystkim hokejowej Tipos Extraligi i piłkarskiej Fortuna Ligi. Kibiców na stadionach będą obowiązywać ścisłe przeciwepidemiczne środki ostrożności. Jest jednak pewne poważne ograniczenie. Mianowicie, mecze będą mogli oglądać na żywo tylko widzowie z negatywnym wynikiem testu PCR, nie starszym niż 36 godzin lub z wynikiem testu antygenowego nie starszym, niż 12 godzin. Zmianę w podejściu do obecności fanów na trybunach docenił Związek zawodowych klubów hokejowych (APHK). - Cieszymy się, że zainteresowani wysłuchali wszystkich argumentów i w poprawiającej się sytuacji pandemicznej pozwolili na uczestnictwo widzów w imprezach sportowych - podkreśliła Aneta Budiová z APHK cytowana przez sportnet.sme.sk. Nie wszyscy jednak są zadowoleni z tych decyzji. Są tacy, którzy zwracają uwagę na zbyt wysokie koszty takich rozwiązań. - Myślę, że warunek testu PCR i testu antygenowego bez dodatkowej dotacji ze strony państwa jest praktycznie niemożliwy do spełnienia. Nie jestem pewien, jak kluby koszykarskie, które mają kłopoty finansowe, byłyby w stanie przyciągnąć kibiców na trybuny, jeśli widzowie sami nie zapłaciliby za test PCR. Bardzo niefortunne jest też to, że nie ma wyjątku dla osób zaszczepionych - powiedział Andrej Kuffa, sekretarz generalny SBA, czyli Słowackiego Związku koszykówki. Kibice gości nadal mają zakaz wstępu na imprezy sportowe.