Kliknij tutaj, aby dołączyć do relacji na żywo z meczu Korona - Jagiellonia Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela aktualizowana na bieżąco Spotkanie Korony z Jagiellonią było świetnym pojedynkiem. Przyzwyczajeni do powolnego tempa rozgrywania piłki w lidze polskiej kibice zapewne przecierali oczy ze zdumienia widząc, w jakim tempie rozgrywają akcje zawodnicy obu drużyn. Na kieleckiej arenie nie mieliśmy niemal ani chwili nudy. Walka trwała od pierwszej, do ostatniej minuty doliczonego czasu gry. Wystarczy popatrzeć na statystyki, aby uzmysłowić sobie, że kibice na stadionie i przed telewizorami nie mogli się nudzić. 35 strzałów, 12 celnych, prawie 40 fauli i aż 49 dośrodkowań! To wszystko składa się na dobre piłkarskie widowisko. Niektórzy powiedzą, że za mało było goli, ale dwa trafienia wystarczyły, aby mecz miał swoją dramaturgię. Jako pierwsi do siatki trafili piłkarze gości. Już w 10. minucie po rajdzie Tomasza Kupisza lewą stroną boiska piłka trafiła do Kamila Grosickiego, który będąc w polu karnym nie zastanawiał się długo i uderzył mocno na bramkę Zbigniewa Małkowskiego. Decyzja była słuszna - piłka wpadła do siatki. Po raz drugi do siatki gospodarzy trafił Tomasz Frankowski, ale arbiter uznał, że napastnik Jagiellonii był na spalonym. Powtórki pokazały jednak, że choć "Franek" był na pozycji spalonej, to futbolówkę zagrywał obrońca Korony i o ofsajdzie nie mogło być mowy. Najgroźniejsze sytuacje pierwszych 45 minut to ponadto uderzenie Cionka z 39 minuty obronione przez Małkowskiego i strzał Ediego z siedmiu metrów po podaniu Korzyma. Brazylijczyk przestrzelił jednak w wybornej sytuacji. Po przerwie mieliśmy więcej chaosu, strat i nerwowości, ale tempo gry wciąż było bardzo szybkie. Na dodatek w grze widzieliśmy więcej agresji, czego rezultatem było pięć kartek pokazanych przez arbitra spotkania, Adama Lyczmańskiego. Jedną z kartek obejrzał za protesty Tomasz Frankowski, jak się okazało - bardzo słuszne. W powtórkach widać bowiem, jak Hernani łapie za szyję uciekającego mu snajpera gości. Korona zawzięcie dążyła do wyrównania. Najbliższy tego był Edi, który co chwila nękał strzałami rywali. Żadne z jego uderzeń nie znalazło jednak drogi do siatki. To, co nie udało się Ediemu, udało się Aleksandarowi Vukoviciowi. I to jeszcze jak! Serb przejął piłkę przed polem karnym, przyjął ją prawą nogą, a zanim opadła na ziemię uderzył z woleja lewą. Futbolówka trafiona idealnie wpadła tuż przy słupku bramki Sandomierskiego, a Korona mogła cieszyć się z wyrównania w 86. minucie meczu. Wyrównania nie byłoby, gdyby w 68. minucie Kijanskas nie zaprzepaścił najlepszej okazji dla gości po przerwie i trafił z pięciu metrów do siatki Małkowskiego. Sędzia doliczył 4 minuty, a później jeszcze kolejną minutę do drugiej połowy. Obie drużyny walczyły do końcowych sekund, lecz gole już nie padły i "żółto-czerwoni" z Kielc i Białegostoku musieli się zadowolić remisem. Statystyki meczowe: Strzały: 20 - 15 Celne: 8 - 4 Faule: 18 - 19 Rzuty rożne: 6 - 3 Spalone: 2 - 1 Dośrodkowania: 31 - 18 Korona Kielce - Jagiellonia Białystok 1-1 (0-1) 0-1 Grosicki 10. 1-1 Vuković 86. Żółta kartka - Korona Kielce: Jacek Markiewicz, Kamil Kuzera. Jagiellonia Białystok: Tomasz Frankowski, Andrius Skerla, Grzegorz Sandomierski. Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 13˙967. Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Jacek Markiewicz, Hernani, Pavol Stano, Nikola Mijailović - Paweł Sobolewski (90. Paweł Golański), Aleksandar Vuković, Vlastimir Jovanović (62. Maciej Tataj), Paweł Kaczmarek (46. Kamil Kuzera) - Edi Andradina, Maciej Korzym. Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski - Tadas Kijanskas, Andrius Skerla, Thiago Cionek, Jarosław Lato - Tomasz Kupisz, Mladen Kascelan, Hermes , Marcin Burkhardt (83. Franck Essomba) - Tomasz Frankowski (69. Maciej Makuszewski), Kamil Grosicki (90. Przemysław Trytko).