- Doktor Robert Śmigielski sprawdził wszystkie punkty bólowe, które mi wcześniej doskwierały. Teraz nie odczuwam już żadnych dolegliwości. Po trwającej ponad dwa miesiące przerwie wracam do sportowego życia, bo ostatnio właściwie nic nie mogłem robić - dodał Korol. Urazu pleców gdański wioślarz nabawił się pod koniec lipca po powrocie ze zgrupowania w Zakopanem w Gdańsku w trakcie ćwiczeń na ergometrze. - Zrobiłem wtedy błąd, bo nie powiedziałem lekarzowi, że trenowałem w przeciągu. Dopiero później przypomniałem sobie, że wiosłowało mi się świetnie, bo miałem doskonałe chłodzenie. Niewykluczone, że przewiało mi korzonki i przez to mój uraz, pomimo przejścia kompleksowych badań, było bardzo trudno zdiagnozować - przyznał mistrz olimpijski z Pekinu. 37-letni wioślarz nie wystąpił w mistrzostwach świata w słoweńskim Bled, ale pomimo absencji swojego szlakowego polska czwórka wywalczyła olimpijską nominację. - Akurat tego byłem pewien. Wiedziałem, że dadzą sobie radę beze mnie. Wioślarski sezon już się zakończył, ale ja zaczynam treningi - powiedział czterokrotny mistrz świata. Korol będzie teraz musiał nadrobić zaległości. - Stopniowo będę chciał przyzwyczaić mięśnie do wysiłku. Zamierzam spokojnie wejść w treningowy rytm, aby od listopada razem z chłopakami rozpocząć normalne przygotowania. Zajęcia w siłowni będę przeplatał ćwiczeniami na ergometrze, bieganiem oraz, przy sprzyjających warunkach, także na wodzie. Od listopada trenować będziemy według rozpiski naszego szkoleniowca Aleksandra Wojciechowskiego, natomiast 1 grudnia wyjedziemy na pierwsze zgrupowanie do Szklarskiej Poręby - wyliczył reprezentant AZS AWFiS Gdańsk. Przed igrzyskami olimpijskimi w Londynie polską czwórkę podwójną czeka nawet 10 zgrupowań! - Na początku dwa razy będziemy gościć w Szklarskiej Porębie, później wybieramy się w góry do Francji, a w marcu dwa razy wyjedziemy do Portugalii. Następnie naszą główną treningową bazą stanie się Wałcz, gdzie z przerwami na starty w Pucharze Świata będziemy gościć pięć razy - przyznał Korol. Podczas zimowych zgrupowań polscy wioślarze najwięcej czasu spędzą na nartach biegowych. - Do tego dojdzie oczywiście siłownia i ergometr, ale biegówki będą numerem jeden tych przygotowań. Mamy zresztą na ich punkcie małego fioła. Dostaliśmy nowy sprzęt i smary, zatem nie możemy doczekać się, kiedy je wypróbujemy. Muszę przyznać, że na początku niezbyt za nimi przepadałem, bo nie potrafiłem poruszać się łyżwą i koledzy natychmiast mi uciekali. Trzy lata temu nauczyłem się jednak biegać tym stylem i stawki już nie zamykam - stwierdził szlakowy osady. Według Korola on i jego koledzy mogą spokojnie startować w imprezach masowych, jak chociażby Biegi Piastów, Jaćwingów i Gwarków, czy nawet w legendarnym Biegu Wazów w Szwecji na 90 km. - Podczas każdego treningu pokonujemy w Jakuszycach dystans co najmniej 30 kilometrów. Kiedyś przebiegliśmy też 50 kilometrów, aczkolwiek na drugi dzień nie czuliśmy się zbyt dobrze i dlatego następny trening musiał być dość lekki - wspomniał gdański wioślarz. Adam Korol ma za sobą także udział w zeszłym roku w "Biegu Westerplatte", który z Westerplatte wiedzie do centrum Gdańska. 10 kilometrów pokonał w bardzo dobrym jak na amatora czasie 36 minut i 36 sekund. - Założenie było takie, że pobiegnę spokojnie, bez forsowania jakiegoś szaleńczego tempa. Jednak na trasie sportowa dusza wzięła górę i zacząłem powoli wyprzedzać innych uczestników biegu. W tym roku na starcie stanęli mój brat i moja żona, którzy beze mnie stworzyli Korol Team. Uwielbiam biegać, jednak z udziału w tej imprezie wykluczyła mnie kontuzja pleców - wyjaśnił wioślarz. Niewielu polskich sportowców ma za sobą start w pięciu igrzyskach olimpijskich. W tym gronie są oszczepnik Janusz Sidło, strzelec Józef Zapędzki, lekkoatletka Irena Szewińska, zapaśnik Ryszard Wolny oraz biathlonista Tomasz Sikora. Wśród polskich sportowców rekordzistami są natomiast szermierz Jerzy Pawłowski i strzelec Adam Smelczyński, którzy mają w dorobku udział w sześciu takich imprezach. Za rok w Londynie Korol po raz piąty wystartuje w igrzyskach. - Mój kolega z osady Marek Kolbowicz również. Ja na pewno na tym poprzestanę. Wyniku Pawłowskiego i Smelczyńskiego nie wyrównam, bo na szóste igrzyska już się nie wybieram - podsumował Korol.