- Potrzebujemy więcej badań antydopingowych. Nie przestaje mnie szokować świadomość, że rocznie od wszystkich sportowców na świecie pobiera się trzy razy mniej próbek krwi niż od koni wyścigowych - powiedział Van Eenoo przy okazji kongresu Światowej Agencji Antydopingowej w Katowicach. - To powód do wstydu, że mimo ogromnej popularności sportu nie jesteśmy w stanie zebrać odpowiednio dużo pieniędzy na badania od wszystkich zainteresowanych organizacji - rządów, federacji, sponsorów. Coś jest naprawdę nie tak - dodał. We wtorek w stolicy Górnego Śląska rozpoczął się trzydniowy kongres WADA, w trakcie którego Witold Bańka zostanie zatwierdzony szefem tej organizacji. On także wielokrotnie sygnalizował niewystarczające finansowanie walki z dopingiem. - Jeśli WADA ma być strażnikiem czystego sportu, to odpowiedni budżet musi zostać zabezpieczony. To absurdalne, że organizacja mająca być światowym regulatorem dysponuje budżetem niespełna 40 mln dolarów. Przeciętny klub piłkarski ma większy. Wzywam sportowych liderów, przedstawicieli rządów, a także prywatnych firm - jeśli chcecie czystego sportu, to musicie zwiększyć swoje finansowe wsparcie - zaapelował Bańka na otwarcie zjazdu. Van Eenoo zwalczaniem dopingu zajmuje się od 23 lat. Choć w jego opinii przez ten czas sytuacja znacznie się poprawiła, to bez zwiększenia finansowania nie uda się zrobić następnego kroku. Sugeruje także, aby w walce z dopingiem być przebiegłym. - Testowanie zawodników musi być jak najczęstsze, ale także możliwie nieprzewidywalne. Jeśli badanie sportowca odbywa się zawsze we wtorki, raz na jakiś czas trzeba go zaskoczyć w czwartek - powiedział. Belg jest świadomy istnienia różnego rodzaju luk. Jest nim m.in. dwukrotna możliwość naruszenia systemu ADAMS, za pomocą którego sportowcy informują o miejscu swojego pobytu. Jest jednak ostrożny w kwestii drastycznego zaostrzania przepisów i ubolewa nad każdym przypadkiem zawodnika, który pozytywny wynik testu antydopingowego miał nie ze swojej winy. - Nigdy nie będziemy pewni, czy sportowiec zażył zabronioną substancję celowo czy przypadkiem. Badania wskażą jej obecność w organizmie, stężenie, ale nigdy to w jakich okolicznościach się tam dostała. Rozwiążemy wiele problemów, nie boję się dopingu genowego, jednak w tej kwestii jestem pesymistą. To rządy muszą zadbać, aby w ich krajach nie było skażonej żywności - podkreślił.