To najczęściej powtarzające się sugestie zgromadzonych na sali plenarnej Międzynarodowego Centrum Kongresowego, w sąsiedztwie słynnej hali widowiskowo-sportowej Spodek. Ich zdaniem usprawnienie przede wszystkim tych trzech elementów to najważniejsze zadanie WADA w najbliższych latach, kiedy na jej czele stać będzie Witold Bańka. Kadencja obecnego ministra sportu rozpocznie się 1 stycznia 2020 roku. On sam również podkreśla, że na walkę z dopingiem nie przeznacza się wystarczająco dużo pieniędzy. - Każdy, kto uważnie przyjrzał się budżetowi WADA, zdaje sobie sprawę, że nie jest on proporcjonalny do tego, czego oczekuje się od tej organizacji. Jeśli WADA ma zagwarantować czystą rywalizację, musi mieć na to wystarczające środki. To absurdalne, że organizacja mająca być światowym regulatorem dysponuje budżetem niespełna 40 mln dolarów. Przeciętny klub piłkarski ma większy - powiedział Bańka podczas przemowy inaugurującej Kongres. Przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach podkreślił, że niedługo po objęciu przez niego tej funkcji MKOl przeznaczył na walkę z dopingiem 10 milionów dolarów, a we wtorek zobowiązał się do wyłożenia tej kwoty po raz drugi. - Zwiększyliśmy również finansowanie WADA wspólnie z rządami krajów - zatwierdziliśmy zwiększenie naszego połączonego wkładu o 47 procent z ok. 30 milionów dolarów w 2017 roku do 44 milionów w 2022 - poinformował. Same środki finansowe nie dadzą jednak organizacjom antydopingowym pełnej kontroli. Były prezydent WADA John Fahey uważa, że kluczowe jest też wprowadzenie odpowiednich przepisów w poszczególnych państwach. - Kiedy moja kadencja kończyła się sześć lat temu, bardzo niewiele krajów miało uchwalone prawo umożliwiające służbom państwowym zatrzymanie czy wezwanie do sądu (za doping - red.). A to właśnie jest największą siłą w walce z oszustami - powiedział australijski polityk, który kierował WADA w latach 2008-2013. O usprawnienie systemu legislacyjnego apelował też Bach. - Każdy przypadek dopingu wymaga zidentyfikowania wszystkich zaangażowanych. Nie można ukarać samego sportowca, a reszcie odpuścić. To kwestia zaufania i sprawiedliwości. Aby to osiągnąć, musimy zwiększyć śledcze kompetencje WADA i stosować bardziej rozbudowane i dotkliwe sankcje dla otoczenia (nieuczciwego sportowca - red.). To można osiągnąć wyłącznie przy pełnym wsparciu rządów - podkreślił. Bańka przyznał, że nakłonienie krajowych władz do bliższej i bardziej zdecydowanej współpracy z WADA będzie wyzwaniem. Przypomniał jednak sytuację z czasów, gdy obejmował urząd ministra sportu. - To był trudny moment dla nas. WADA powiedziała nam wówczas, że musimy dostosować przepisy do jej reguł i mamy trzy miesiące na poprawę tej sytuacji. To było przed igrzyskami olimpijskimi w Rio. Ale udało nam się. Z perspektywy czasu widzę, że to ultimatum miało dobry efekt dla nas, dla Polski. Przykład naszego kraju może posłużyć WADA na przyszłość - ocenił. Bach przedstawił ponadto nowe odkrycia w dziedzinie technologii w medycynie, które mają poprawić wykrywalność niedozwolonych praktyk dopingowych. - Jednym z obiecujących projektów badawczych jest metoda Dried Blood Sport (zaschnięta plamka krwi - red.). DBS może zrewolucjonizować walkę z dopingiem, ponieważ pozwala na szybkie, łatwe i niedrogie pobieranie próbek, które można łatwo przechowywać i transportować. (...) Postanowiono, że metoda DBS ma zostać zaimplementowana najpóźniej na igrzyskach olimpijskich w Pekinie w 2022 roku, ale niektóre jej aspekty mogą być wykorzystane już dwa lata wcześniej w Tokio - relacjonował Bach. Kolejnym efektem wspólnych badań naukowych MKOl, WADA, rządów krajowych i federacji sportowych jest opracowanie sposobu wykrycia dopingu dzięki testom genetycznym. - Zwiększenie poziomu wiedzy o sekwencjonowaniu DNA sprawia, że ta metoda może okazać się przełomowa przy wykrywaniu niedozwolonych transfuzji krwi wiele tygodni, a może nawet miesięcy po tym, jak miały miejsce. Jeśli WADA zatwierdzi ten projekt, metoda może zostać wykorzystana nawet już na igrzyskach w Tokio w 2020 roku - oznajmił przewodniczący MKOl. Namawiał również międzynarodowe federacje sportowe, aby nie przeprowadzały samodzielnie testów antydopingowych, a pozostawiły je w gestii powołanej w 2015 roku ITA - International Testing Agency. - W dzisiejszym świecie percepcja bardzo często traktowana jest jak rzeczywistość. Jest więc bardzo ważne, żeby unikać choćby wrażenia, że może dojść do konfliktu interesów. (...) Już 41 federacji międzynarodowych współpracuje z ITA. To obiecujący początek, ale w celu zabezpieczenia długofalowej wiarygodności sportu trzeba zrobić więcej - podkreślił.