Gianni Infantino musi ratować swój wizerunek. Jego kontrowersyjne wypowiedzi na mundialu w Katarze były szeroko komentowane przez zagraniczne media. Teraz 52-letni mężczyzna znowu był centrum poważnego skandalu. Wczoraj wybrał się do Brazylii na pogrzeb Pelego. Po śmierci byłego zawodnika wpadł na pomysł, aby w wyjątkowy sposób upamiętnić jego sportowe zasługi. Chciałby, aby stadiony w niektórych krajach były nazwane jego imieniem. Jednak jego słowa nie sprawiły, że miłośnicy futbolu wybaczyli mu wcześniejsze przewinienia. Jak się okazało, znowu okrył się niechlubną sławą. Infantino w obecności bliskich zmarłego wyciągnął telefon i zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie między innymi z byłymi piłkarzami Santosu. Później musiał publicznie przepraszać. Jednoznaczna deklaracja prezesa PZPN. Nie weźmiemy przykładu z Niemców Infantino znowu przesadził. Szef FIFA tłumaczył się z tego, co zrobił przed rodziną zmarłego Szwajcar opublikował na swoim Instagramie post, w którym odniósł się do całej sytuacji. "Jestem przerażony informacjami, które otrzymuje. Najwyraźniej jestem krytykowany przez niektóre osoby za zrobienie selfie i zdjęć na wczorajszej ceremonii"- zaczął. Infantino w swoim oświadczeniu dodał również, że ikona futbolu budzi w nim nadal wielki podziw i szacunek. Uważa, że nie zrobił niczego złego przy trumnie Pelego. Twierdzi, że w tym wszystkim chodzi o oddanie hołdu zmarłemu. Selekcjoner podejrzany o przemoc, federacja US Soccer wszczęła dochodzenie