Trener Śląska Wrocław ma jeszcze szanse zakończyć sezon w panteonie niepokonanych trenerów - takie dywagacje wśród kibiców wrocławskiego zespołu pojawiają się coraz częściej. Pod wodzą doświadczonego szkoleniowca piłkarze ze stolicy Śląska nie przegrali już czternastu meczów z rzędu. W niedzielnym starciu wrocławian z Koroną Kielce zdecydowanym faworytem będą gospodarze. Podopieczni Marcina Sasala w ostatnim czasie przechodzą sportowy kryzys i kontynuują feralną passę dziesięciu spotkań bez zwycięstwa. - Przyjeżdża do nas kolejny zespół, który będzie chciał przerwać nasze dokonania. A Korona ma na pewno takich zawodników, którzy w ofensywie wiedzą co zrobić z piłką. Edi Andradina z futbolówką potrafi zrobić więcej niż niejeden szczypiornista ręką. Mam tu na myśli jego dokładność i korzyści wynikające po jego stałych fragmentach gry. Trzeba również uważać na doświadczonego Macieja Korzyma - podkreślił opiekun wrocławskiej ekipy, który uważa, że większe atuty w formacji ofensywnej posiadają kielczanie. - W mojej ocenie kielczanie w ofensywie będą groźniejszym zespołem. Z kolei mam nadzieję, że w tym meczu wystąpi będący w dobrej dyspozycji Diaz. Chciałbym, żeby jego obecność troszkę zmieniła naszą grę z przodu. Jego cechy stawiają go w gronie tych napastników, z którymi się lubi grać, ponieważ potrafi stworzyć niekonwencjonalne sytuacje - dodał. - Gramy z drużyną, która ostatnio nie dała się Wiśle, miała zmienić trenera. W Śląsku jeszcze nie zmienili, ale pewnie zmienią. Po ostatnim meczu osiągnęliśmy status quo, bowiem jesteśmy w miejscu, które jest jeszcze bezpieczne, ale po najbliższym meczu możemy się trzymać za uchwyt jak w tramwaju - zobrazował "Oro Profesoro". Trener Śląska Wrocław przed najbliższym spotkaniem ligowym może czuć się komfortowo. Do dyspozycji ma bowiem niemal wszystkich zawodników. Drobnego urazu doznał jedynie Remigiusz Jezierski. - Do spotkania z Koroną przygotowywali się wszyscy zawodnicy łącznie z powracającymi po urazach Spahiciem i Diazem. Lekkiego urazu nabawił się Remek Jezierski, jednak nie wiem, czy to wynika z tego, że został za wcześnie wprowadzony do gry. Być może za bardzo uwierzyłem mu, iż czuje się bardzo dobrze miało wpływ, że wystawiłem go w pojedynku z Widzewem. W dodatku naraziłem go na uraz głowy, który z pewnością miał wpływ na jego grę - zakończył. Co ciekawe, Orest Lenczyk w meczu z Koroną poprowadzi Śląsk Wrocław po raz pięćdziesiąty w meczu ligowym. 68-letni trener pierwszy raz we wrocławskim klubie przejął stery w sezonie 1979/80. Drugi raz do tej samej rzeki wszedł pod koniec września ubiegłego roku.